Co za geniusz w opisie tego filmu wkleił opis z Kruka 1994?!
"Erick i jego dziewczyna zostają zamordowani. Rok później mężczyzna powraca z zaświatów, aby przy pomocy kruka pomścić śmierć ukochanej."
Tak jak na początku w zwiastunie nie mogłam patrzeć na Skarsgårda w tej fryzurze i ortalionowym-ruskim wdzianku, tak po obejrzeniu spotów coraz bardziej się przekonuję.
Udało mi się kupić limitowaną edycję komiksu, na podstawie którego stworzono ekranizacje itp.
I generalnie porównując przedstawione tam postaci, historię Erica, która wygląda całkowicie inaczej niż znamy ją z filmów, to wizerunkowo Skarsgård pasuje tam idealnie.
Teraz patrząc na całość to naprawdę - Kruk z Brandonem Lee był dramatyczny, było to mocno czuć, ale po seansie tego nowego Kruka widać tą brutalność, która aż wycieka z kart komiksu...
Według mnie oba filmy są nieporównywalne.
Wiadomo, że ten z 1994 pozostanie na zawsze klasykiem, bo w sumie tak jest..
Ale ta wersja obecna oddaje brutalność i żądzę zemsty jaką znamy z pierwowzoru, czyli z komiksu. Dodatkowo pojawia się parę motywów, które w komiksie są kluczowe: koń czy lepsze spojrzenie w Zaświaty.
Oceniając film: pierwsza połowa (do momentu śmierci Shelly) trochę mi się dłużyła, z pewnością usunęłabym parę wątków i/lub skróciła pewne sceny.
Za to druga połowa! Cóż to była za krwawa uczta bez trzymanki!
Niektóre podkłady muzyczne - zdecydowanie zaskoczyły mnie dopasowaniem do konkretnych scen..
Brakowało mi tylko tego kawałka Ozzy'ego z Malonem do dopełnienia radości z seansu.
Końcówka podobnie wbiła mnie dosłownie w fotel. I z tego co się orientowałem odnośnie komiksu, to jest to przede wszystkim gotycko-poetycka historia o miłości. Prawdopodobnie tej wersji do czegoś takiego jest najbliżej plus patrząc jak bardzo jest zrobiona w stylu Dark fantasy właśnie z tymi zaświatami, to tym bardziej. Moja druga ulubiona odsłona po tej z 1994, ale tutaj ogromną rolę (jak u wielu) gra efekt sentymentu.