SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER
Po co w ogóle brał truciznę? Ja bym zupełnie inaczej porozmawiał z porywaczo-mordercą :>
Poza tym, cóż to za oddany fan, który w ramach hołdu i umiłowania zabija swojego idola? Nie powiem - jest to ciekawa próba połączenia kontrowersji na temat śmierci Poego z intrygującą fabułą, ale przecież to nie ma ani odrobiny sensu.
o ile dobrze zrozumiałam... fan-morderca uważał się w jakimś sensie za artystę, być może nawet równego swemu idolowi - bo w chory co prawda, ale jednak, sposób "inspirował" go do kontynuowania pracy pisarskiej. przynajmniej tak wynikało z ich rozmowy tuż przed wypiciem trucizny.
a czemu Poe wypił truciznę? no cóż, chyba nie bardzo miał wybór, liczył na "honorowe" zachowanie oprawcy i spełnienie obietnicy życia za życie. być może -a w sumie na pewno :) - czuł się też winny śmierci wcześniejszych ofiar i wiedział, że to zakończyć się może tylko w jeden sposób - ofiarą życia. a że w jakimś sensie czuł że "wykreował" wcześniejsze morderstwa czuł się w jakimś stopniu mordercą...