Nie odkryję Ameryki mówiąc, iż "Lady Snowblood" jest jednym z filmów, które inspirowały Tarantino przy składaniu hołdu tego typu kinu - "Kill Bill", szczególnie pierwsza część, czerpie garściami z filmu Fujity. Zarówno jeśli chodzi o muzykę, elementy fabuły czy scenerie. Zresztą nie ma co się dziwić, gdyż "Lady Snowblood" to naprawdę dobry film. Historia zemsty Yuki na oprawcach jej rodziny opowiedziana jest ciekawie, spokojnym tempem, bez jakichkolwiek fajerwerków (wizualnych itp.). Zatem ludzie oczekujący czegoś na miarę wspomnianego filmu Tarantino będą zawiedzeni. Niektórym może nie przypaść do gustu momentami trzęsąca się kamera czy też cisza panująca w filmie, spowodowana rzadkim użyciem muzyki i innych wstawek dźwiękowych. Jednak z drugiej strony, to właśnie tworzy świetny klimat tego filmu. Jednych wciągnie, innych znudzi. Mnie wciągnęło :)
8/10