Cóż, mam mieszane uczucia co do tego filmu. Z jednej było strony dużo pojedynków, jednak sposób ich ukazania mi nie odpowiadał. Głównie chodzi mi o ujęcia kamery, często zbyt bliskie, krzywe i niektóre ruchy wolne, czasem dziwne. Nie było by w tym nic złego, bo czuć, że reżyser wzorował się jeszcze na stylu z lat '70, ale tutaj to nie pasowało. Główną rolę grał Robin Shou, więc oczekiwałem większej dynamiki, aktor świetnie walczy, co było najlepiej widać w Tiger Cage 2, ale jak porównam sobie z tym filmem, to nie do końca wykorzystano jego potencjał, a szkoda. Co do fabuły, to też czuję niedosyt, były momenty wręcz śmieszne. Jeszcze co do obsady to to samo tyczy się jednej Chinki, która walczyła w jednej scenie, nieznana aktorka, umiejętności posiada, a tak samo ją spłycili. Linda bardzo mi się podobała, na moje nieszczęście też zagrała tylko tutaj. Reasumując, jeśli chodzi o filmy z Robinem to ten nie jest zbyt dobrą pozycją, ale da się obejrzeć.