Żeńska drużyna baseballowa kontra banda żądnych krwi rednecków, czyli odrobina eksploatacji na dobry humor. Jako tanie kino klasy C., "Blood Games" spisuje się w zasadzie bez zarzutu: mamy tutaj szybko rozwijającą się akcję, roznegliżowane niewiasty uzbrojone w kije baseballowe i sporą dawkę przemocy. Film Tanyi Rosenberg czerpie pełnymi garściami z tradycji "rape & revenge" i w żadnym razie tych nędznych konotacji się nie wstydzi. Do klasyków nurtu pokroju "I spit on your grave" wprawdzie mu daleko, niemniej w trakcie seansu bawiłem się naprawdę nieźle. Rozmiłowanym w podobnych klimatach można polecić z czystym sercem.