ale ze względu na szacunek do C. Eastwood'a i jego kunsztu aktorskiego nie "zjeżdżę" tego filmu.
p.s. Fakt, że Clint to staruszek. Niestety czas idzie do przodu i kupa dobrych aktorów powoli się wypala. Szkoda...
"Fakt, że Clint to staruszek. Niestety czas idzie do przodu i kupa dobrych aktorów powoli się wypala. Szkoda..." 22 lata później Clint dalej się powoli wypala, z tej pozycji dla mnie w tym filmie jest w kwiecie wieku. Na tle współczesnego kina sensacyjnego ten obraz wciąż trzyma poziom. Generalnie wszystkim filmom sprzed 2000 roku można spokojnie podnieść ocenę o jedno oczko — codo zasady która mówi że., wymagania były wtedy wyższe, bo poziom kina nie był jeszcze tak zaniżony. Motyw z sercem był ciekawy, oczywiście przez kiczowatych reżyserów, od wszelkich 7 czy Hanibali, zostałby wydumany do granic możliwości, co bardziej przypadło by do gustu wsiowej widowni. Ale ja się cieszę że Clinta nie prowadził duch ofiary, czy nie odkrywał w sobie nagle zaminowania do florystyki. Dobrze tez że "zły "nie miał wiecznie zroszonej twarzy potem, i nawiedzonego spojrzenia, nie syczał przez zęby,i mówił z brytyjskim akcentem czy też pedalskim ,chociaż generalnie można by z tego pomysłu wycisnąć więcej.