Jestem świeżo bo obejżeniu filmu i mam co do niego mieszane uczucia. Po pierwsze, nie mam pojęcia dlaczego przez pierwsze 15 minut oglądmy jedynie KRWAWĄ żeź, a nie diamenty (ale pomine tą drobnostkę). Po drugie przez cały film rutynowo powtarzają się kolejno sceny kolejnych już rzezi i strzelanek, ogólnie bembenki w uszach pękają od strzałów, a w 5 minutach tego filmu pada więcej trupów niż podczas włady pierścieni (to dziwi, bo nastawiałem się na kino raczej przygodowe). I oczywiście rozumiem przesłanie reżysera o wojnie, ale jak chce oglądać potworną rzeczywistość wojny (choćby w iraku), to włączam wiadomości bądź jakiś film dokumentalny.Kto chce oglądać to w kinie?! Fabuła umiera tu wraz z kolejno torturowanymi afrykańczykami, co sprawia że film po prostu nudzi.Gra aktorów to chyba jedyny plus tego filmu. Pomysł na ten film był dobry, ale nie został wykorzystany, bo reżyser bardziej skupił się na motywie wojny niż na pomyśle przewodnim. No cóż podsumowując, film przesączony jest w sumie scenami bitwy (szczególnie odrażająca jest scena w której to rebelianci odcinają ręce swoim ofiarom)i nielicznymi przebłyskami, które uświadamiają nas co jakiś czas, na jakim filmie do cholery jesteśmy. Szczerze odradzam ten film, choć może znajdą się ludzie których tego typu widowiska lubią. Na końcu chciałem tylko dodać, że największą wadą tego filmu jest jego długość... może w tym szaleństwie jest metoda? Nie wiem...