W końcu położyłem łapy na ostatnim z "apokaliptycznej trylogii". Powiem że spodziewałem sie gniota. Słyszałem opinie że film jest nudny, głupi i niegodny polecenia. Seans sie zaczął, zobaczyłęm Donalda Pleasence'a i byłem pełen nadziei. Film okazał się być rewelacyjny. Pomysły na strach są świetne i bardzo pomysłowe. Klimat z muzyką na czele bardzo mroczny. Fabuła jest prosta, są co prawda różne głupie teorie o tym że Jezus chciał nas kiedys ostrzec przed synem Szatana, albo o przesyłaniu obrazów w przeszłość, ale nie są to rzeczy majace jakieś znaczenie dla fabuły, wiec można je zignorować. Poza tym małym szczegółem, film spisuje sie na tyle, że mogę go wam z czystym sumieniem polecić.
Właściwie, przy tym filmie odniosłem wrażenie że horrory Carpentera mają bardzo podobną atmosfere.