Dlaczego część krytyków i widzów koncentruje się na tym, że Eddie Murphy robi "prawie dokładną kopię" części pierwszej? Dla mnie ważniejszym motywem było to, że gdzieś zatracamy swoje ideały (częstokroć młodzieńcze), gubimy świeżość osądów, doświadczenie i siwe włosy tłamszą fantazję... pewnie tak wszyscy mają z wiekiem ale ważne jest, aby odnaleźć w sobie tamtego ducha, tamtą werwę (niektórzy nazywają to "kryzysem wieku średniego") i tamtą mądrość, która nie była wynikiem doświadczeń ale pochodziła z serca i duszy, a nie tylko z rozumu!