Gdyby Paramount łaskawie pomyślało o sequelu gdy Eddie realizował kolejne filmy z serii "Shrek" to mogłoby to wyjść.
Teraz?
Utyty i ospały Murphy sprawił w tym filmie wrażenie, że naprawdę jest w tym tylko dla pieniędzy i czekał aż zdjęcia się skończą. Zero entuzjazmu, energii. Wypruty był i bez życia absolutne przeciwieństwo tego wulkanu energii z części pierwszej. Wiadomo lata lecą ale charakter postaci nie powinien gwałtownie ulec zmianie a tu wygląda jakby to się stało. Murphy przyjmuje na siebie kolejne żarty i sam nic nie robi. Po prostu jest obecny, robi to minimum i tyle.
Fabuła leży. Zero, kompletne zero, żadnego flow, scenarzysta chyba sam usnął pisząc scenariusz i to parę razy. W scenariuszu widać w ogóle desperację, brak własnego stylu. Przepisywanie ciągle cudzych pomysłów, aż do znudzenia.
Całość ratuje znakomita scenografia oraz kostiumy ale cóż to nie musical, żeby mogło się to aż tak liczyć. Komedia powinna bawić a ta nie bawi czyli nie działa. Bardziej obyczajówka. Ogólnie jest to sequel typu od razu na DVD jakich wiele powstawało na przestrzeni lat