Warto zobaczyć przede wszystkim dla Fiennesa, który jest naprawdę genialny w roli księcia Devonshire. Pozostała część obsady, z Rampling na czele, też przyzwoita. Oczywiście z wyjątkiem Knightley, która znów jest beznadziejnie tragiczna. Seans bardzo umilają oszałamiające wnętrza i architektura, kostiumy i fryzury, a także całkiem przyjemna muzyka. Summa summarum 6/10.