Dla mnie ten film zasluguje maxymalnie na 7/10 i tylko dlatego ze bardzo dobrze odzwierciedla tamtejsze realie zycia wysoko postawionych kobiet. Fabula jest przewidywalna a sam film nie zachwyca niespodziewanymi zwrotami akcji. " kochanice krola " bija ten film na glowe we wszystkich kategoriach. Na uwage zasluguje fakt ze keira po raz kolejny pokazala swietna gre aktorska...
Kochanice też kiepskie,Księżna też kiepska.Keira taka sama ,jak w innych filmach kostiumowych.Żałuję,że oglądałam:/
Żeby nie Keira, film byłby nieco lepszy... Książę jedynie zagrany na mocną czwórkę, reszta słabizna. Takie to wszystko mało wyraziste, aż mdłe.
Niestety, nie będzie to mój kostiumowy faworyt.
Scenariusz bez polotu. Finał do kitu - kluczowe sprawy wyjaśniać narratorem to już pójście na łatwiznę.
"Kochanice króla"? W jakich wszystkich kategoriach?! O.o Przecież w tym filmie scenografia jest żadna a połowa kostiumów wygląda jak z taniego supermarketu! Cała kasa poszła na gaże dla aktorek, które w dodatku spisały się poniżej oczekiwań... Henryk jest mdły jak łyżka masła, a wydumany scenariusz ma się nijak do realiów historycznych! :-/
"Księżna" wygrywa pod względem kostiumów, scenografii, gry aktorskiej, fabuły i realiów epoki. Rewelacyjnie odzwierciedla nie tylko życie kobiet, ale i mężczyzn - vide genialna rola Fiennesa. Nie jest to film akcji, nic dziwnego więc, że nie ma niespodziewanych zwrotów. Co więcej: o to właśnie chodziło - bohaterka miota się i walczy, ale nic to nie daje; niby ma możliwość samodzielnego wyboru, ale jest to tylko alternatywa pomiędzy większym a mniejszym złem... Historia może się potoczyć tylko w ten jeden sposób, księżna doskonale to rozumie i to właśnie jest w filmie źródłem tragizmu.
Na uwagę zasługuje fakt, że Keira po raz pierwszy pokazała w filmie dobrą grę aktorską; widać uczy się dziewczyna na błędach. :-)
Ejże, "Królowa Margot" też nie jest filmem akcji... Co do gry K.K - jest lepiej, ale nie znaczy to, że dobrze.
I to "miotanie się i walkę" Keirunia zagrała tak, jakby jadła zimny filet z morszczuka, a nie z z szalejącymi w duchu emocjami podejmowała życiowe decyzje.
W wyniku czego mam wrażenie że Diuszesa
a). była lekko głupawa (vide brak konsekwencji w poczynaniach i decyzjach)
b). była bez, excusez le mot, jaj
c). tak naprawdę tragedia spłynęła po niej jak smalec po kaczce
- wyszła historia o rozpieszczonej, niezaspokojonej seksualnie idiotce, oportunistce bez charakteru. Domyślam się, że to Knightley uczyniła z bohaterki ową mizagę :(