Zbulwersowałam się do tego stopnia, że nie mogłam tego napisać w utworzonych wcześniej tematach. Osobiście uwielbiam filmy kostiumowe. Sprawiają, że zapominam o tym, co się aktualnie dzieje wokół mnie przenosząc mnie w inny świat. Ten tego nie zrobił. I to bynajmniej nie dlatego, że nie był pięknie zrobiony. To co się ceni w tego typu filmach czyli obrazy, kostiumy, charakteryzacja, atmosfera tamtych czasów były bez zarzutu. Ale fabuła (a raczej jej brak) zabiła film. Nudziłam się jak mops i to ten rodzaj mopsa który nudzi się swoimi wszystkimi fałdkami. Mało tego, wciągnęłam mamę w oglądanie tego filmu, bo również lubi kostiumowe i mi przysnęła. Nawet Keira i to jak wiernie oddawała emocje pełnej nadziei, rozczarowanej, upokorzonej, nieszczęśliwej, zakochanej, <stado przymiotników> nie zdołała uratować tego filmu. Głowa mnie zaczęła boleć. Przeważnie do filmów mam bardzo proste podejście: gust jak dupa, każdy ma swoją. Ale ten jest wyjątkowy. Wprost nie mogę sobie wyobrazić, jak on mógł się komukolwiek podobać. Zabrakło ikry, czy tej oznaczającej dialogi wywołujące uśmieszek czy też tez z rodzaju wyciskaczy łez i skłaniającej do przemyśleń. Zły film!
Mi się film bardzo podobał. Scenariusz był tak napisany, że myślałam już że wszystko krąży wokół sexu, ale potem jak zabierano jej dziecko, Elize to sgtaneły mi w oczach łzy - rewelacyjna gra Keiry Knightley !! Dzięki niej ten film jest taki dobry, to ona sprawiła, że z takiego mało ciekawego scenariusza powstał piękny film : ) I muszę się z Tobą nie zgodzić. Bo ja także oglądałam z mamą i na nim nie usnęła : ) Zresztą fabuła nie była taka zła ; ) Ja film oceniam na bardzo dobry : ]