Księżna

The Duchess
2008
7,4 89 tys. ocen
7,4 10 1 88896
6,3 22 krytyków
Księżna
powrót do forum filmu Księżna

... może dlatego, że jestem kobietą? I dla mnie Kiera Knightley to nie tylko obiekt do oceniania pod kątem atrakcyjności, ale po prostu druga kobieta, kobieta, której dramat (jako tytułowej księżnej) mogłam ze wzruszeniem oglądać na ekranie?... I nie, bynajmniej nie chodzi mi o "nieszczęśliwą, bo niekochaną", chodzi mi o kobietę rozdartą, uwięzioną w konwenansach i świecie rządzonym przez mężczyzn. Świecie, w którym kobieta, nawet ta najpiękniejsza i najwyżej urodzona, nie miała nic do gadania. I to właśnie ten dramat wciąga i porusza najbardziej. Dramat kobiety, matki, żony - człowieka. Film bezkompromisowo i niezwykle realistycznie ukazuje zakłamanie i dwulicowość tamtych "norm" społecznych, norm, które uznawały tylko jedną płeć. Druga mogła stanowić co najwyżej ozdobę (gdy spełniła się już jako macica), a i to jeśli mąż okazał się łaskawy. Sam nie umiejąc zainteresować sobą ani zaspokoić kobiety, potrafił wyłącznie wymagać, swoje żądze stawiając jednocześnie na pierwszym miejscu. Mieszkać całe życie pod jednym dachem z żoną i kochanką? Dlaczego nie! Upokarzać, gwałcić, szantażować? Proszę bardzo! A co w zamian?... Wygodne życie? Utrzymanie? Piękne stroje?... Czy ktoś kiedyś zastanowił się, jak chętnie kobiety zgodziły się poświęcić te wszystkie "przywileje" w zamian za prawo do stanowienia o sobie? Może po tym filmie niektórzy krzyczący "po co wam to było, to całe równouprawnienie?" zamilkną choć na chwilę i poświęcą kilka minut na zastanowienie, o czym "Księżna" tak naprawdę opowiada. Polecam.

owczarnia

Ta, ale do czego dazysz? Jakie znowu rownouprawnienie? To byl koniec XVIII wieku, inne zasady etyczne, moralne, inne wymagania, ktore dotyczyly dziedziczenia statusu. Norma nie bylo uznawanie jednej plci, norma bylo aby osoba dziedziczaca schede po ksieciu byla plci meskiej. Daze dalej do tego, ze Fiennes zagral tutaj hedoniste, zamknietego w sobie, zimnego, bezkompromisowego, ktory odtworzyl wiecej emocji niz reszta aktorskiego regresu w obsadzie. To nie byl swiat, w ktorym rzadzili mezczyzni (jak to tam wyniosle oprawilas), to byl wewnetrzny i rozbity swiat ksiecia Devonshire, tj. filmie byla jedna znaczaca kwestia, ze ksiaze jest jedynym mezczyzna w Anglii, ktory nie czuje nic do swojej zony. Jednak moze i cos tam czul, jak to wyjasnil, ze nawet kocha, ale jest wartosc milosci rozumiana na wlasny sposob.

Dlatego nie unos sie tu z jakimis rownouprawnieniami, i zacisnieta piescia w strone feminizmu, bo jak to wyjasnil M. Pietrzyk w recenzji, film powinien nazywac sie "Ksiaze", a nie "Ksiezna", poniewaz film bardziej skupia sie na problemie przyczynowo-skutkowym ksiecia, niz ksieznej.

ocenił(a) film na 8
Emez

Hmm. Żadnych pięści nie zaciskam, polecam za to naukę czytania ze zrozumieniem :). Albowiem nic a nic z tego co napisałam najwyraźniej do Ciebie nie trafiło, kto mówi o równouprawnieniu w XVIII wieku?...