Chyba w przyszłości podobnie jak on zamieszkam z żoną i kochanką pod jednym dachem.Jak jedną będzie głowa bolała to pójdę do pokoju obok do drugiej.Niby babski film ale jednak mężczyzna może z niego wynieść jakiś sposób na życie.
Tak Ci się życie księcia spodobało? Zmienił byś zdanie , gdybyś był kobietą. A może harem od razu założysz? Tylko pamiętaj- może Ci się to nie opłacać- bo każdej musisz kasę dawać po równo... bo inaczej panienki zrobią Ci taką dyskotekę, że Ci się poligamii odechce za wszystkie czasy........ marzycielu!!! :-)
hehe w tamtych czasach kobiety nic do gadania nie miały, ba, nawet nic nie gadały, to co by mu zrobiły?
ja miałam nadzieję, że go zona otruje, zasłużył sobie na to. Zniszczył ją...... :(
to samo pomyślałem, co znawca kina. Książę był rewelacyjny. Sądzę, że i w tamtych czasach nie każdy by potrafił tak sobie wychować kobiety. Rewealcyjny facet. Chciałbym tak potrafić, jak on.
gratulacje :) jak wiadomo, tresura to najlepszy sposób, by sobie kogoś podporządkować, w sumie sama pomyślałam, że to byłby świetny sposób na życie, tak wychować sobie jakichś dwóch samców do spełniania swoich zachcianek. radziłabym wcześniej pomyśleć o tym, dlaczego "kobiety boli głowa" - kobiety bardzo lubią seks, i jeśli mężczyzna jest dobry w łóżku, to nie usłyszy o żadnym bólu głowy. wręcz przeciwnie, usłyszy "jeszcze raz proszę" ;)
Tylko jest jedna rzecz, moment jak po urodzeniu Elizy, Księżna siedzi na sofie po rozmowie z Księciem ten podchodzi do okna, patrzy na gromadkę bawiących się dzieciaków i mówi: "czy to nie cudowne być choć trochę wolnym" czy coś takiego..
Przemyśl to w kontekście tych kobiet i jego sytuacji ;)
w każdym razie nie widziałem by on był szczęśliwy, choć robił co chciał.
tez uwazam ze książę był nieszczęśliwy. Spójrzmy na jego życie, poślubił piękną kobietę, ona urodziła mu dwoje zdrowych dzieci, jest bogaty, na stanowisku....czego chcieć więcej? Tymczasem on nie potrafi docenić tego co ma.Z zona zachowują się prawie jak para obcych ludzi. /scena na balu, paląca się peruka i słowa księcia "ugaś włosy hrabiny", On odwraca sie, zostawia ja upokorzona na środku sali/
Jest tak strasznie sztywny i spętany konwenansami - przykładem jest obsesyjne pragnienie syna - dziedzica.
Myślę ze dopiero poznanie Bess zmieniło go, dojrzał, może po prostu pokochał ja, pierwszy raz w swoim życiu.
Patrząc na to ogólnie , faktycznie miał fajnie, dwie laski, obie jego ;)
Jednak w/g mnie to szczęście pozorne / choć potem jakoś doszli do porozumienia./
i jeszcze dodam, ze ta scena bawiących się dzieci, i komentarz księcia, jest BARDZO WYMOWNY, I faktycznie wiele wyjasnia
Zacznijmy od tego, że ten gość miał chyba problemy emocjonalne. Nie umiał mówić o swoich uczuciach i nie potrafił okazywać uczuć. Jego twarz to kamienna maska. Czasem tylko zdobywa się na niewielki uśmiech. Patrząc na niego można odnieść wrażenie, że facet myśli: jeju co ja tutaj robię. Nie cierpię tego życia. Tych wszystkich tradycji i narzuconych mi sztywnych, arystokratycznych norm. Chciałbym być wolny jak ptak.
Film jest po prostu rewelacyjny i życiowy. Genialnie pokazuje psychologie głównych bohaterów.
Jasne, że miał problemy emocjonalne, każdy by miał po takiej tresurze, jaką mu zapewniono w dzieciństwie, najpierw w domu, później w pewnie Eton. Wystarczy poczytać Jane Austen, czy innych autorów z końca XVIII i z XIX wieku - wielu arystokratów było w taki sam sposób wychowywanymi i w pewnym sensie byli swoimi kalkami - z kamienną maską na twarzy, która sktywała najczęściej nieszczęśliwe, samotne życie.
Na plus księcia, że swoim dzieciom pozwolił na szczęśliwe dzieciństwo. To była rzadkość.
na swój sposób,,. Trudno to ocenić dokładnie, bo ta jego żelazna skorupa jest nie do przebicia.
Może to był rodzaj przywiązania, ewentualnie jakiś rodzaj kompromisu "musimy żyć razem, wiec dogadajmy się"
Duzo do myślenia dala mi scena, gdy księżna powróciła ze wsi, po urodzeniu dziecka.
Sa razem w pokoju, książę miota się, w końcu siada obok niej, niezdarnie bierze jej dłoń. I to zaskoczenie na jej twarzy.
Słowa jakie padają w tej scenie dają nadzieje, ze "idzie ku lepszemu" przynajmniej czesciowo
Gdy przyjechał do niej z jej matką do Bath, G. mówi, że Grey ją kocha, matka na to, że książę również. G. zaskoczona: "Jak?" On na to, coś w styku "tak, jak potrafię". Ale nie ma to żadnego znaczenia, przecież G. nawet przez chwilę nie udawała, że go kocha. Zresztą miłość w małżeństwie w tamtych czasach, wśród arystokracji oczywiście, była czymś niespotykanym i budzącym zdziwienie.
A ta scena po powrocie G. ze wsi faktycznie jest znamienna. Nie tylko pokazuje, że on również czuje się więźniem, ale i "prawie" ją przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie - na tyle, na ile był w stanie.
Hmmm... Dla Ciebie przynajmniej powodem do przerzucenia się na drugą jest... ból głowy :) To naprawdę szlachetne z Twojej strony... Chyba sama bym tak chciała - kiedy nie czułabym się dobrze, a mój mąż by to uszanował i dałby mi wolną noc. A w ogóle to zawsze marzyłam, żeby mieć swój własny pokój.
PS Ralph Fiennes zagrał świetnie. Ale czy już naprawdę zawsze zamiast niego widzieć będę Voldemorta...?
Hah, mam tak samo :D W momencie, jak ściągał perukę, myślałem, że odsłoni łysą, trupiobladą glacę i Totalny Brak Nosa :D
Hahaha!... Mój tata tak tylko to skomentował, że może gdyby Georgiana obejrzała "Harry'ego Pottera", to wiedziałaby, w co się nie pakować xD
A jak była ta pierwsza scena ich zbliżenia, to po prostu nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że Fiennes wygląda, jak w momencie "Wreszcie mogę Cię dotknąć!" w czwartej cz. na cmentarzu :D
Ludzie przecież ten film pokazuje -chyba mimowolnie- życie człowieka w gorsecie konwenansów i książę był tego przykładem. On tam wcale nie był wolny. Musiał zrobić dzieciaka płci męskiej (bo wiadomo, dziedziczenie, majorat, presja, lepiej też kilku bo dzieci padały jak muchy), raczej też powinien go zrobić z jakąś zamożną babą z arystokracji (bo takiego z nieprawego łoża to zawsze można jakoś oddalić aby przejąć majątek), musiał zajmować się polityką (czy go nudziła czy nie), piastować stanowiska, dbać o apanaże, czy chciał czy nie, bo tak mu od małego wciskali, był zapewne głową rodu, którymś tam hrabią, dziedzicem, parem, w tym tkwiła jego dziejowa wartość, on to tak rozumiał bo taki już miał przymus wewnętrzny, nie było to-tamto... Kobiet pewnie w ogóle nie rozumiał i nie potrafił z nimi postępować, wynikało z treści zresztą że hołdował prostym przyjemnością pieski, spacerek, jakiś seksik na boku (ale bez fajerwerków, ot prokreacja, a zwłaszcza z G., do której w ogóle nie pasował) czy małe pijaństwo w zaciszu komnaty...
Formułki i wytyczne nie powinny usprawiedliwiać całego ku****wa, które wyczyniał książę, i tego też nie robią. Może ODROBINĘ pomagają go zrozumieć, ale wciąż zachowywał się podle. A tak w ogóle to tutaj wątek przeszedł na Harry'ego Pottera, nie na pobudki księciunia :D
Zdecydowanie nieinteresujący facet. Konwenanse konwenansami, ale człowiek ma po to rozum, aby z niego korzystać. Książę widział, jak bardzo cierpi księżna /obca baba w łóżku męża, zabranie jej dziecka itp./, a miał to.... hmm... no właśnie. Niektórzy usprawiedliwiają go... bo wychowanie... bo presja... bo mamusia kazała... i co jeszcze? Po to miał władzę, aby z niej korzystać... i to nie tylko po to , aby wszyscy stali przed nim na baczność... również po to , aby zmieniać konwenanse... jeżeli chociaż trochę kochał swoją żonę... jeżeli kochał...
Ralph Fiennes zagrał bardzo przekonująco, bardzo.....
Ależ on korzystał ze swojej władzy. Kochanki...:))) W dawnych czasach małżeństwo nie maiło nic wspólnego z miłością. Przecież królowie mieli największą władzę, a nie żenili się z miłości. Chodziło o skoligacenie rodów, dynastii. Połączenie majątków.
Moim zdaniem i współcześnie coś takiego jak łączenie rodzin, fortun ma miejsce.