Lubie filmy kostiumowe. Nawet bardzo. I niby wszystko w porzadku, a jakos tak mdlo. Glowna bohaterka nie ma zadnego wyrazu, jest jakas bezplciowa. Nad sama fabula tez mozna bylo troche dluzej posiedziec, podobnie z dialogami. Salonowe zycie pokazane jakos ubogo. Tragedia Georgiany tez specjalnie nie wrusza i nie budzi wspolczucia, w sumie nie wzbudza zadnych uczuc. Chcialam bardzo zobaczyc ten film, ale w rzeczywistosci nic nie wniosl nowego. Nie to co np. (!) 'Niebezpieczne zwiazki' ogladane milion razy i przezywane do dzis. Nie wiem. Rownie dobrze ten film mogl w ogole nie powstac, nikt by nie zauwazyl. Dalam 5/10 ale mysle, ze to i tak duzo.
Dokładnie. Miałem takie same odczucia po seansie. Nic w tym filmie poza scenografią i muzyką nie przykuwa uwagi, nawet piękna Keira, której gra była po prostu kiepska. Mdły film naprawdę, jednak dało się obejrzeć do końca. 5/10
A mnie tragedia Georginy ruszala. I duzo scen bylo ewidentnie smutnych, niezle wyrezyserowanych i ciekawie pokazanych. Choc film ma wady, i to dosc powaznie. Chociazby zbyt delikatnie przelatuje po postaci bohaterki, pokazujac ja jedynie jako matke i kochanke i sugerujac jedynie jej znaczaca polityczna, salonowa i "trend-setterska" role, jaka odgrywala w swoich czasach.
Włąśnie też wybrałam się na to,ze względu że lubię takie filmy,ale rozczarowałam się,dosć płytko potraktowano tę historię,i czegoś zabrakło,jakoś wyszłam z niedosytem,można bylo trochę sie bardziej postarac
Ja z kolei nie do końca się zgodzę. Fakt, gra Keiry była taka jakaś...sztywna, chociaż momentami coniektóre emocje były wyrażane, no powiedzmy, wiarygodnie. Fakt, ciężko się oglądało ten film, mam na myśli z początku. Może ujmę to tak: Film był kiepski do momentu, w którym wprowadziła się Bess. Bo ujmując to, czy G. była prekursorką wszystkich krojów, czy też hazardzistka, tak szczerze nie było wyczerpująco ukazane. Jedynie tragedia tego małżeństwa i znoszenie tych romansów. Tak zwięźle i kiczowo ujęte, by kermit :))
"Rownie dobrze ten film mogl w ogole nie powstac, nikt by nie zauwazyl."
Dokładnie. Co za tym idzie, prawdopodobnie nikt go nie zauważy. Keira do kwadratu i w zasadzie nic więcej; miałem wrażenie, że film został stworzony tylko po to, by pokazać jej wspaniały angielski akcent możliwie z każdej strony. Nie to, żebym oczekiwał, że każdy film mną wstrząśnie i poruszy, ale ten film był... nijaki. I nie ma co się zasłaniać tym, że to historia oparta na faktach - po pierwsze, kto kazał im wybrać taką historię? Po drugie, nawet błahe problemy można ukazać z większą namiętnością. Ta historia miała potencjał, a tak zostanie jednym z kolejnych filmów puszczanych przez Polsat co rok na Wszystkich Świętych.