brzydzę się tym filmem. kocham filmy kostiumowe, ten był oczywiście wspaniały od strony technicznej i aktorskiej (wspaniała Keira), ale był jednocześnie okropny. dobra, to były realia. ale za każdym razem, gdy myślę o tym filmie, napawa mnie on odrazą. czy ten cały książę Devonshire nie miał serca, tylko zwierzęce popędy? ok, musiał mieć dziedzica, ale kurde po co krzywdzić tak swoją żonę?
Wg mnie każdy film wywołujący silne emocje (niezależnie, czy negatywne, czy pozytywne) jest dobry. Czułam to co bohaterka (jakieś odbicie jej emocji) w czasie seansu. Mimo, że aż się gotowało we mnie (chyba bym im tam krzywdę porobiła na jej miejscu :) i emocje, które we mnie wyzwolił na ten czas nie można nazwać dobrymi, to film mi się podobał. Jedyna zła emocja w odniesieniu do filmu to niesmak jak się straci na niego czas. Tu tego niesmaku nie zaznałam.