To jak w alegorii ludzkiego zepsucia w Sodomii i Gomorze. Jednak czy naprawdę to Bóg ich zniszczył? Sami doprowadzili się do upadku. Żyjemy w rzeczywistości, w której zachowanie istnienia ładu jest ściśle uzależnione od praw i zasad jakie w niej obowiązują (nadane wg wierzących przez Boga, a wg niewierzących uformowane przez naturę). Jeśli człowiek żyje wbrew tym prawom i je łamie - to konsekwencje takich praktyk złamią jego. Proste. Z naturą, tudzież z Bogiem nikt nie wygra, nikt nie zmieni praw fizyki, stałych, itd. Jak w przyszłości coś pierdyknie i cywilizacyjnie się cofniemy (o ile człowiek przetrwa) to też będziemy szukać czegoś w rodzaju takiej "księgi ocalenia", która ponownie poukłada nasze życie.

Wg mnie ten film ma jeszcze przynajmniej dwa przesłania: 1. Bez słowa pisanego, nauki, wiedzy i religii jesteśmy holota, niewiele różniącą się od zwierząt 2. Do władzy ciągną na ogół przemocowe półgłówki nieposiadające ani kompetencji moralnych, ani intelektualnych

Według mnie taki był zamysł filmu jeśli chodzi o 1 przesłanie które napisaleś. Na przyklad Gary Oldman gdyby odczytał księge pewnie by się dużo lepszym człowiekiem nie stał, jednak po to ścigał głównego bohatera by zapewnić sobie i innym dużo lepszy byt. Z kolei główny bohater robi wszystko by ocalić księge bo tak jak opisałeś bez niej ludzkość słabo by wyszla. To ma odzwierciedlenie w naszej rzeczywistości.