Pierwszy Księgowy był jednym z tych filmów, które zaskakiwały prostotą i konsekwencją. Ben Affleck stworzył postać samotnika z mrocznym sekretem, a fabuła łączyła thriller akcji z intrygującym portretem bohatera. Sequel niestety nie powtarza tej siły.
Największy problem to fabuła. O ile w pierwszej części motywacje bohatera były klarowne, o tyle tutaj scenarzyści próbują na siłę rozszerzać świat. Wątek, w którym główny bohater nagle zaczyna współpracować z policjantką, wygląda sztucznie i naciąganie. Postać, która powinna działać w cieniu, zostaje wepchnięta w rolę „sojusznika” – a to kłóci się z tym, co czyniło go ciekawym.
Akcja i tempo – poprawne, momentami nawet wciągające, ale bez większej świeżości. Twórcy próbują mieszać dramat, kryminał i kino sensacyjne, jednak efekt jest nierówny. Brakuje tego elementu zaskoczenia, który sprawiał, że pierwsza część była czymś więcej niż tylko kolejnym thrillerem.
Ben Affleck nadal trzyma poziom, ale niestety scenariusz nie daje mu tyle przestrzeni, by postać mogła wybrzmieć tak mocno jak wcześniej.
Podsumowując: Księgowy 2 to film, który da się obejrzeć, ale zostawia poczucie, że sequel powstał głównie po to, żeby coś „dopisać” do udanego oryginału. Szkoda, bo potencjał był, a zamiast tego dostajemy produkt bardziej „korporacyjny” niż autentyczny.
Moja ocena: 5/10 – poprawne kino na wieczór, ale bez tej duszy, którą miał pierwszy Księgowy.