Od ponad miesiąca szukam filmu którego nie znam, a który zasłużyłby przynajmniej na 8/10. To tak na wstępie - jestem wymagający.
Film ma słaby początek i końcówkę, dobry środek. Scenariuszowo jest również nierówno i ma źle wymierzone akcenty. Parę naiwnych uproszczeń, które przeszkadzają w odbiorze. Końcówka jest sztampowa i tożsamość sprawcy nie okazuje się być wielkim zaskoczeniem - jakoś po godzinie filmu domyślamy się kto nim jest, jedynie nie znamy motywu.Do tego dochodzi symbolika dla ubogich i truizmy. Także końcówka jest, może nie dokumentnie ale jednak, spartolona. Film broni się jednak bardzo dobrym środkiem, gdzie jeszcze niekoniecznie wiemy kto jest sprawcą, a rozkład akcentów śledztwo/relacja Milesa i Roweny/postać Roweny jest wymierzony wyśmienicie - na tyle wyśmienicie, że widz zastanawia się nad zaskakującymi rozwiązaniami akcji. Zadaje sobie pytanie, czy naprawdę chodzi o śledztwo, czy na pewno to Rowena a nie Miles jest głównym bohaterem, a może to ich relacja? Jednocześnie akcja i tempo nic na tym rozkładzie akcentów nie cierpią. Ten moment jest naprawdę b. dobry. Problem w tym, że kończy się to wszystko dość banalnie.
Na plus zdecydowanie świetny jak zawsze Ribini, na minus bardzo przeciętna Berry. Willis jak to Willis.
Powiem tyle - zmarnowany potencjał. Można było naprawdę odejść od klisz i zadrwić z nich w sposób subtelny i wysmakowany. Skończyło się wyciąganiem królika z kapelusza po raz enty. Szkoda.