Cztery koła, kierownica i silnik. Wszystkie samochody są podobne. Mogłoby się wydawać, że nauka jazdy samochodem nie wiele się różni. Tak jednak nie jest. O czym przekonuje film. Okazuje się, że nic tak dobrze nie odzwierciedla różnić kulturowych jak jazda samochodem właśnie.
Zresztą w filmie nie o prawo jazdy chodzi. To dokument o życiu. Każdy z bohaterów to odrębna historia (ja osobiście najbardziej polubiłem Koreankę oraz dostojnego, japońskiego instruktora jazdy;)
Świetny dokument. Polecam.
Tak! Japoński dostojny instruktor i jego asystentka ukradli moje serce. Anglik również! Jak najbardziej warto go obejrzeć. Jego minusem jest to, że (ze względu na fakt, iż pokazuje aż trzy historie) żadnych różnić kulturowych na płaszczyźnie instruktor-uczeń nie pokazano konkretnie, bardziej szczegółowo, wnikliwie. Nadrabia to trochę kontrast poszczególnych miast.
P.S. A niemieckiego instruktora nie lubię!
Tak, O ile Hindusi i Japończyk byli zabawni w swych zachowaniach, to Niemiec nie wzbudzał pozytywnych emocji. A jak już najechał to biedne i zamknięte w sobie dziewczę (ona za to bardzo była bardzo fajna, taka ciepła i miła) to krew aż zawrzała. Podejrzewam, że gdyby trafił na Polaka i mu pojechał z tekstem, że w Polsce nie nauczyli go jeździć, to skończyłoby się serią wyzwisk, wypomnieniem tatusia w SS i wreszcie nawet rękoczynami.
Dokument całkiem niezły, ale wydaje mi się, że autorka chyba sama do końca nie wiedziała co chce zrobić.
Co do bohaterów, to faktycznie japoński instruktor był najciekawszy ze wszystkich przedstawionych postaci.
Zabrakło mi materiału z japońskiego egzamini, ale może jest to spowodowane tamtejszymi przepisami.