Osobiście dla mnie najlepszym momentem było spotkanie księdza Jana i Marty w ŁAZIENCE. Słowa :
- Skaleczyłem się
... wywołały u mnie - osoby niewzruszone przez dramaty, komedie romantyczne czy inne - Łzy
Aż się ciśnie na usta: KTO NIGDY (czegoś takiego) NIE (prze)ŻYŁ...
Mi osobiście podoba się scena na obiadku u matki. Te paskudne stereotypy... No i ogólnie film ok. A końcówka chociaż banalna to wzruszająca...
ta scena może też mieć niejako odniesienie do Jezusa i Marty (Maria namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi - Jan 11.2)