Jeszcze filmu nie widzialem i zastanawiam sie czy warto. Z tego co czytalem na temat tego filmu wynika, ze glowny bohater uwaza swoja dziewczyna za niemoralna...bo zostala ona w przeszlosci zgwalcona. I zeby bylo "smieszniej" ta jego ocena wynika z jego...katolicyzmu. Czy ten film naprawde tak wyglada? Bo jesli tak to chyba sobie daruje ogladanie filmu, ktory ma takie pojecie o katolicyzmie jak ja o Mongolskim balecie...
To masz ciekawe zainteresowanie. Nie wiedziałem nawet, że w Mongolii mają balet.
Film może pojęcia o katolicyzmie nie ma, ale reżyser z pewnością tak, i to niemałe. Scorsese był o krok od zostania księdzem, zanim postanowił porzucić to i zająć się reżyserią. Wychował się w wśród włoskich emigrantów, więc całe jego środowisko było bardzo religijne. Zresztą włoska wersja katolicyzmu pewnie różni się od naszej. Co kraj, to obyczaj.
I szczerze wątpię, żeby sam Scorsese miał takie poglądy. Odnośnie gwałtów.
Po pierwsze, to co napisał NickError powyżej.
Po drugie - opis nie sugeruje, że "katolicyzm potępia gwałcone kobiety", tylko jakiś jego wyznawca mogący opacznie rozumieć swoją religię. A takie rzeczy się zdarzają, zwłaszcza wskutek patriarchalnych zabobonów i bzdurnych przekonań typu "kobieta jest winna gwałtu".
A po trzecie - opis jest jednak mylący. Trudno, muszę zaspoilerować, chodzi o to, że dziewczyna przyznaje się do tego, że kilka lat wcześniej zgwałcił ją ówczesny chłopak,. który wywiózł ja do lasu. Główny bohater nie daje wiary tej wersji wydarzeń, tylko uznaje że nie mówi mu ona całej prawdy, bo mogła się spodziewać jego zamiarów. Potem, gdy już się otrząsnął po tym wyznaniu, nie reflektuje się, tylko wydaje mu się, iż może "wspaniałomyślnie" wybaczyć to zdarzenie.