W tym filmie kilka scen jest sztucznych jak w telenoweli. Szczególnie kilka dialogów w samochodzie.
Są też super momenty, np. gdy obaj wychodzą z szatni na ring. Te słabe sceny jednak przeważają.
Ogólnie film słaby z kilkoma dobrymi momentami. A do tego taki niedokończony. Wydaje mi się, że
nawet jakiś sztampowy morał o przyjaźni byłby lepszy niż to co zaserwował na końcu reżyser. W
głowie zostaje zabawny Antonio Banderas. Szkoda jeszcze, że bokserski świat od kuchni wygląda tu
tak skromnie - jeden pokój z telefonem i kilku ekscentrycznych facetów rzucających mięsem.