Dziwię się opiniom niezadowolonych, ale cóż każdy ma swój gust.
Filmy z gatunku sztuk walki uwielbiam, zwłaszcza chińskie, koreańskie i japońskie.
Najbardziej doceniam te oparte w jakimś stopniu o prawdziwą historię kraju lub bohaterów. Choć lubię nieprzesadzone sceny walk, to najbardziej zawsze doceniam bogatą fabułę i ten specyficzny klimat azjatyckich filmów, jakiego nie spotkamy w produkcjach USA i czy jakichkolwiek innych, np. te rozważania filozoficzne, czy motyw wartości takich jak honor, przyjaźń, lub walka o słuszną sprawę.
Choć wiele jest produkcji w tym typie, to nie wiele mnie zachwyciło tak jak ten.
Przepiękne scenerie i choreografia walk, wspaniała muzyka, aktorstwo bardzo prawdziwie, zagrane, tak, że z łatwością przyjmujemy na siebie emocje bohaterów i potrafimy zrozumieć ich czyny. Ciekawa fabuła i jej bardzo dobra realizacja. Jak dla mnie zdecydowanie najlepszy film w gatunku, przebijający nawet "Trzy królestwa".

A propo muzyki, trochę skopiowana z Django, ale o ile w DJango się marnowała, gdzie mieliśmy świetną muzykę do słabego filmu, tak tutaj pasuje idealnie, nadając tempo wartkiej akcji.