Strasznie glupia (acz wcale nie niesmancza, moze dlatego ze PG-13?) komedia. Jesli podobala wam sie parodia horrorow (Scary Movie), high school movies (Not Another Teen Movie), to teraz przyszedl czas na filmy kung-fu.
Autorzy niezle wylewaja z kina kopanego, a mnie jako konesera azjatyckiej szkoly filmowej bardzo to bawilo ;)
Wprawdzie sa znaczne dluzyzny, ale niektore sceny (chocby parodia Matrixa z krowa) rzadza!
Zreszta aluzji to HKCinema jest mnostwo. Moze nie tyle do konkretnych filmow, co sposobu filmowania i przedstawiania tamtejszych historii. Oczywiscie masa charakterystycznych zbilzen twarzy (z przewaga oczu :), nabijanie sie z wieloktotnych powtorzen danego ujecia (co jest az zbyt czesto powielane w anime), wire dancingu tez nie moglo zabraknac.
Skoro czesc aktorow jest chinskiego pochodzenia, to w filmie amerykanskim potrzebny jest dubbing... tyle ze tutaj pod wiekszosc postaci (kobiet tez! :) podklada glos ten sam facet - Steve Oedekerk. Nota bene rezyser, scenarzysta, aktor grajacy glowna role i producent. Ja w niektorych momentach konalem ze smiechu, a ze film ogladalismy w wiekszej, wesolej grupie, smiech czesto stawal sie 'zarazliwy' ;)
Jesli udalo wam sie strawic "Freddy Got Fingered" i "Wet hot american summer", a dodatkowo znacie kilka typowo chinskich produkcji martial arts, ten film powiniem wam sie spodobac. Choc oczywiscie ostrzegam ze jest nieprawdopodobnie glupi (zobaczcie chocby na jezyk (!) glownego bohatera) i w przyszlym roku powinien szturmem zdobyc pare nominacji do Zlotych Malin :)