Film byłby zupełnie inaczej odebrany, gdyby na końcu Portia trzymała się umowy zawartej z mężem i za to, że zdjął pierścień powinna go odrzucić. Film się ogląda z zapartym tchem do momentu, jak Bassanio tłumaczy się przed żoną, gdzie jest pierścień. A potem mu to uchodzi płazem i idą do pokoju obok (nie wiem po co :-))) Film kończy za słodko moim zdaniem.
Ale gra aktorów genialna.
W filmie widać że Antonio i Bassanio mogła również łączyć miłość (chociaż dla ludzi w sądzie zachowanie Bassanio wobec Antonio było normalne), widać to w scenach jak zachowywali się między sobą ( ich pocałunek, mowa Bassanio przed sądem, Bassanio był również gotowy zrobić wszystko dla Antonio, na jego prośbę oddał pierścień), chyba że była to naprawdę czuła przyjaźń. Może reżyser za czule przedstawił ich przyjaźń? (sztuki nie czytałem). Zakończenie również mnie trochę zaskoczyło bo znając Williama Szekspira z innych sztuk myślałem że ona mu nie przebaczy, lub że ewentualnie dojdzie do jakiegoś samobójstwa, jak to bywa u Szekspira. Jednak tutaj mieliśmy doczynienia z dobrym zakończeniem. [chyba, że w sztuce było coś inaczej, bo jej nie widziałem ani nie czytałem]
Jak na Ironsa, to rola była wyjątkowo 'normalna' erotycznie - tylko lekka sugestia 'co mogło być'. U niego to już mnie nic nie zdziwi. Faceci z pomalowanymi paznokciami, całowanie chłopców, nimfetki itp. Bardzo lubię Jeremy'ego, ale coś ma do poplątań miłosnych.
Czy za czule... nie powiedziałabym. Znaną sprawą jest, że niektórzy panowie za Elżbiety I przyjaźnili się nieco inaczej. Ale nie należy też rozszerzać tego rozumienia na absolutnie wszystkie układy w owej epoce.
Po prostu obrazuje wszystkie rodzaje miłości.I ma talent do pokazywania tych "poplątań miłosnych" oraz najwyraźniej lubi wyzwania (nie każdy miałby odwagę/zagrałby taką postać jak w "Lolicie").
Zakończenie u Williama Shakespeare'a jest rzeczywiście optymistyczne - klnę się na przekład Macieja Słomczyńskiego. Od czasu do czasu zdarza się.
Kiedyś przyjaźń męską okazywano inaczej,była ona nie raz wręcz miłością braterską (niekoniecznie z podtekstem homoseksualnym). Niestety teraz mamy jakieś chore wypaczenie i wszędzie widzi się gejów.
PS.Szekspir nie zawsze kończył Sand Endem.
Dokładnie. Gdziekolwiek widzę przedstawienie naprawdę silnej przyjaźni to od razu pełno ludzi dopatruje się homoseksualizmu. A jak słyszą słowo "miłość" to od razu myślą o seksualnym aspekcie. Przecież miłować mogą się również przyjaciele w sposób aseksualny tak jak kocha się członków rodziny. Niestety teraz ludziom tylko jedno w głowie.