"Kupiec wenecki" to jednak z najbardziej kontrowersyjnych sztuk Szekspira. Na jej temat powstało wiele zupełnie skrajnych opinii. Jedni widzą w niej sztukę rasistowską, inni sztukę o antysemityzmie, a jeszcze inni oceniają ją jako sztukę antychrześcijańską.
A jaki jest "Kupiec..." Radforda?
Olśniewający kolorystycznie, ze wspaniałymi kreacjami, ale niestety pozbawiony pasji i namiętności, choć właśnie o nich jest mowa.
W interpretacji reżysera "Il postino" Shylock jest postacią bardzo ambiwalentną. Oto wyzywany, znienawidzony Żyd, który ma pieniądze. Jest traktowany gorzej od psa, ale kiedy potrzeba kasy, ci, którzy go wyklinali, teraz płaszczą się przed nim. Taki jest i Antonio, tytułowy kupiec. Jawnie mocno antyżydowski, kiedy jego przyjaciel potrzebować będzie gotówki, pójdzie do niego po prośbie. I zawrze okrutny pakt. Shylock zaślepiony przez zemstę i rozpacz, zdradzony przez córkę, żyjący w poczuciu, że chrześcijanie odebrali mu wszystko, że zaszczuli go niczym psa, żyć będzie już tylko zemstą. I choć w oczach prawa ma rację domagając się funta ciała Antonia (co w zasadzie równa się jego życiu), to zaślepiony, zapomni o miłosierdziu. Shylock u Radforda jest postacią tragiczną... jak zresztą większość postaci tej komedii!
Oto bowiem Antonio, bogaty kupiec, który jednak żyje pogrążony w melancholii, gdyż kocha Bassania. Bassanio to młody, przystojny młodzieniec, który w zasadzie jest pasożytem wykorzystującym miłość Antonia, dla własnych materialnych celów. Czy Bassanio rzeczywiście kochał Antonia? Wydaje się, że tak. W akcie czwartym daje tego wyraźny dowód, ku wielkiej boleści żony ukrywającej się pod przebraniem młodego prawnika. Czy Bassanio kochał żonę, piękną i co istotne bardzo bogatą? Wydaje się, że kochał jej pieniądze, ale i ją samą również. Antonio jest więc postacią tragiczną, bo wystawił się na śmierć dla młodzieńca, którego mieć nie będzie. I choć nie umarł, w końcowej scenie rezygnuje z Antonia, przekazując go żonie. Porcia też jest postacią tragiczną, bo w przebraniu słyszy wyznanie miłosne, które targnąć mogłoby każdym sercem. Wystawiwszy na próbę wierność męża, przegrała, a jednak przebaczyła i koniec końców będzie z Bassaniem. Czy jednak będzie w stanie zapomnieć? A sam Bassanio, młody pasożyt, w trakcie filmu odkrywa, jak wiele ludzie są w stanie złożyć na ołtarzu miłości. Rozdarty pomiędzy Antoniem a Porcią, zostaje wybawiony przez zrzeczenie się Antonia praw do niego. Czy jednak Bassanio będzie w stanie żyć ze świadomością tego, jak bardzo wykorzystywał innych, dla swym jakże małostkowych celów?
Cała ta radfordowska interpretacja jest bardzo ciekawa. Zbudowanie trójkąta Antonio-Bassanio-Porcia jest świetnym zabiegiem, stawiającym zachowanie Porcii w akcie IV w niezwykle interesującym świetle. Do tego tworzy to alternatywę dla historii zobowiązań między Antonio i Shylockiem. Porcia wygrywa tam, gdzie Shylock przegrał. Jednak, jak napisałem powyżej w filmie brakuje pasji, namiętności, życia. Wszystko jest stonowane, zarysowane delikatną kreską, ledwie aluzja. Tylko w słynnym monologu Shylocka z początku aktu III widać prawdziwą namiętność, nagą prawdę zranionej niemiłosiernie duszy.
Za to od strony technicznej filmowi nie można wiele zarzucić. Piękne zdjęcia, wspaniałe stroje i zapierająca w dech scenografia. Znakomita muzyka i przede wszystkim gra aktorska tworzą widowisko pierwszej wielkości. Pacino jest po prostu genialny. W jego wykonaniu Shylock staje się postacią z krwi i kości, skomplikowaną, której nie da się łatwo i jednoznacznie określić. Wtóruje mu z równie wielkim poświęceniem i zaangażowaniem Irons, tworząc jedną z najlepszych swoich kreacji w ostatnich latach. Młodsi aktorzy (Fiennes i Collins) odstają od nich dość znacznie, ale i tak (zwłaszcza Collins) poradzili sobie z szekspirowskim tekstem bardzo dobrze. Przez tak dobre kreacje, miałkość emocjonalna "Kupca" daje się niestety jeszcze bardziej we znaki. Dlatego też, mimo wszystko, mogę go ocenić jedynie na film średni, ze świetnymi rolami aktorskimi.