Według mnie jest to jeden z lepszych filmów o karate jakie widziałam. Nie przepadam za
typowo japońskimi produkcjami, ale taki film, można powiedzieć historyczny, chwycił mnie...
i nie chce puścić :-)
Jest za mało efekciarski i to jest jego największą zaletą,ale jednocześnie też dla niektórych największą wadą.
Poza tym, że piszesz śmieszne rzeczy, to niechaj Ci będzie. Nie dopytuję, za co to niby "chwycił" Cię ten film, bo nie chciałbym być niedyskretny.
Są takie momenty, które karate-ka przeżył, albo o czym marzy (test kata w sanchin-dachi, trening pod wodospadem:). Etykieta karate nie przypadnie do gustu wszystkim fanom sportów walki:) Ale warto zobaczyć i wyrobić sobie opinię ;P
Chwycił mnie, bądź co bądź, swoją prostotą. Pokazał, że nie musi się w filmie nie wiadomo co dziać, żeby był ciekawy i trzymał w napięciu. Ot co. Nic bym w nim nie dodała, ani nie ujęła.