Dokument, który można postawić w jednym rządku z „Amy”. Wprawdzie film o królu flanelowych koszul jest tytułem zdecydowanie lepszym i ciekawszym, to jednak pod wieloma względami jest podobny do dokumentu o Winehouse, bo oparty w dużej mierze na prywatnych nagraniach gwiazdy zdobytych od rodziny i przyjaciół. Jest to materiał wartościowy merytorycznie, bo pokazujący muzyka od strony intymnej, zdradzający jak się zachowywał i myślał w sytuacjach prywatnych. Gdy publiczna maska mogła opaść, podobnie jak i obronna – często antyspołeczna - postawa, Kurt ujawniał drzemiące w nim pokłady humoru, a nawet lekki talent do parodiowania innych („dostaje” się Dylanowi).
W odróżnieniu od „Amy”, jest to dokument spójny merytorycznie i głęboko przemyślany. Nie jest to jedynie historia drogi na szczyt, a następnie bolesnego upadku, opowiedziana poprzez prywatne obrazki, które udało się wygrzebać reżyserowi. Brett Morgen podjął się próby zdemitologizowania postaci Kurta i odpowiedzenia na pytanie, jakim tak naprawdę był człowiekiem. Dokonać tego postanowił poprzez pokazanie jakim był mężem, ojcem, synem, bratem i przyjacielem.
„Cobain: montage of heck” nie jest maratonem gadających głów rozpływających się nad geniuszem bohatera filmu i sypiących anegdotami. Reżyser skupił się na wypowiedziach osób najbliższych muzykowi. Podkreślają to przypisy przy imieniu każdego z nich: żona, mama, macocha, przyjaciel. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowe osoby. Morgen dokonał, zdawałoby się, niemożliwego, namówił do współpracy wszystkie zwaśnione ze sobą strony. W filmie nie brakuje nikogo. No, prawie. Odczuwalna jest nieobecność jednej istotnej osoby, Dave’a Grohla. Nie wiem, czy odmówił współpracy, czy też po prostu nie miał bliskiej relacji z Cobainem, w związku z czym nie było dla niego miejsca w dokumencie.
To jedyny zgrzyt, bo reżyser oprócz opowiadania o prawdziwym charakterze Kurta, prezentuje też skondensowaną historię jego drogi na szczyt. Korzystając z odręcznie pisanych dzienników oraz magnetofonowych kaset z prywatnymi nagraniami muzyka i wspomnieniach rodziny (niektórzy pierwszy raz w życiu wypowiedzieli się przed kamerą), opowiada o jego burzliwym dzieciństwie, nieprzyjemnościach przeżywanych w szkole średniej i wiążącym się z tym wyalienowaniu oraz jaki wpływ na jego wrażliwą psychikę miała późniejsza sława.
Uzupełnia to animowanymi sekwencjami, robionymi w technice rotoskopowej, towarzyszącym wspomnieniom z dzieciństwa. Przy pomocy animacji „ożywia” również liczne rysunki popełnione przez Cobaina. Wizualne wodotryski towarzyszą także prezentowanym na ekranie tekstom piosenek oraz notatek Kurta. Dodać do tego solidną dawkę utworów zespołu Nirvana, uzupełnionych o ciekawe covery i otrzymujemy bardzo atrakcyjny w formie dokument, który choć długi (niemal 150 minut), to nie dłuży się nawet przez chwilę.
http://kinofilizm.blogspot.co.uk
Więcej recenzji i innych materiałów o kinie:
https://facebook.com/profile.php?id=548513951865584
Na wstepie: A wiec jednak zmienila sie opinia na temat filmu o krolowej siersci - bo przeciez i tam stoi twoje 8/10... no ale to dobrze - dobrze bo krolowa siersci byla artystycznym zerem ktora robila za gwiazde jedynie w stanie trzeciego wymiaru a wiec byla zwykla oszustka z cala machina ktorej zawodowstwo sprowadza sie jedynie do zbijania kapitalu na zdezorientowanych i omamionych mroweczkach !
- Po nagrzaniu i dopaleniu odpowiednimi dragami cala ladzukosc razem i z osobna kazdy z nas to zapewne wielki nieodkryty dotad artysta - ale przeciez nie w tym rzecz...
Kurt byl talentem samorodkiem - naturszykiem i stal sie w latach 90tych Krolem Rocka, a nie jak tu przewrotnie wstawiasz - jakiejs garderoby !
Co do filmu zas nie ogladalem bo nie lubie filmow przygnebiajacych z ktorych i tak prawdy dociec sie nie da - czy sa w nim takie watki jak ten ze pierwsze zalamanie nerwowe Kurt przezyl w trakcie tourne w Rzymie ? - A nie on pierwszy wlasnie tam co w kontekscie clipu z ukrzyzowanym Chelstusem lypiacym na unoszace sie wokol embriony z aborcji - nabiera dodatkowego wymiaru, no i samobojczy pistolet z ktorego duchy cudem usunely wszelkie slady...
Tak wiec uwazam ze film pomimo iz ma opinie skonczenie prawdziwego - zapewne i tak zadnego odkrycia nie jest w stanie dokonac a i zapewne nie ma takich ambicji ... Moge sie jednak mylic i moze daje on do myslenia o podwojnym losie Kurta - o tym ktory zgotowali mu jego najblizsi i o tym ktory za jego niepokorna nature i bunczuczna osobowosc "wielcy tego swiata" - zawodowi macherzy od losu - zafundowali mu z urzedu ?!