Ktoś napisał, że bachor wkurzający- mnie tam wszyscy równo wkurzali, dziewczyna chociaż sie przejmowała skażeniem środowiska. Gorzej, ze kasy zabrakło i ta katastrofa jakoś taką europejską taniochą podjeżdża. No i strasznie wybiórczy ten kwaśny deszcz: końska/ludzka skóra- śmiertelne popatrzenia, metalowy dach hali - dziury, ale już opony samochodów i sama karoseria pancernie się trzymają i nic ich nie rusza, nawet po wielokilometrowej ekspozycji na kwaśne kapuśniaczki i kałuże. Od tej sceny już na niczym się nie mogłam skupić tylko na śledzeniu co też ten deszczyk lubi wszamać, a co (dla wygody scenarzysty) ominie. Zwabili mnie hasłem katastrofa klimatyczna, ale jak dla mnie to po prostu i tylko KATASTROFA (filmowa). A można było się ciut bardziej postarać... jak już się nie miało kasy, to wysilić się na lepszy scenariusz.
Dokładnie. Już pomijam - jako osoba pracująca z kwasami, ze z nieba musiałby spadać chyba roztwór zwany pirania żeby tak szybko i tak mocno wszystko żarło. Pracuje z kwasami stężonymi przy metalach ale przy okazali wiem jak zachowują się inne materiały. Bujda na resorach przekolorowanej bardziej niż kreskówka. Samo pociskujacy się film.