Dorociński - tak. Mam nadzieje że troche przystopuje żeby się nie opatrzyć czy znudzić. Za to Krzysztof Stroiński - szacunek. Wszystko co zrobi jest genialne. Począwszy od ".... szosy" po "Rysę". Skupił całą moją uwagę w czasie seansu...
Dokładnie o tym samym pomyślałam. Jeszcze dobrze nie wyszedł mi z głowy po Róży a tu nastepna rola w której gra podobną, introwertyczną postać i jest taki śmiertelnie poważny i udręczony, zaczyna być tego za dużo. A już kręcą przecież następny film ze Smarzewskim.. Niech przystopuje.
Ja, poza solidnym warsztatem i naturalną, uczciwą grą nie znajduję podobieństw w tych rolach Dorocińskiego. Co innego, że masz rację żeby się nam chłopak nie przejadł, ale role podobne? Introwertyk?
Masz rację, może nie do końca oddałam moje odczucia, to był taki skrót myślowy dla jego stylu. Jest to jednak aktor dość charakterystyczny, na całe szczęście! nie wciela się w role beztroskich zawadiaków. Widziałam go ostatnio w kilku wywiadach i "prywatnie" wydaje się taki sam. Zatem szczerość i uczciwość jak najbardziej. Ale podobnie okazuje emocje w obu filmach choć w Róży podniósł poprzeczkę zdecydowanie. Częste oglądanie takiego samego hmm... smutnego i poważnego Dorocińskiego może się przejeść. I kojarzyć z poprzednimi rolami. Przypomina mi się jego rola w lżejszym filmie jakim był Rozmowy nocą i tam też był taki... taki w swoim stylu. Podobnie w Kobiecie...
Facet przyjmuje najlepsze scenariusze, które dla przeciwwagi kretyńskim komediom, mają być z założenia cięższe, głębsze, trudne, ponurackie - ja to nazywam studium aktora(ów). To raczej zbieg okoliczności kolejności "Róży" a teraz "Lęku...". Przypominam sobie "Rewers" w którym dał się poznać z całkiem innej strony... Póki co życzę sobie jeszcze za nim zatęsknić, a nie otwierać lodówkę z której... ;)
Nie rozumiem dlaczego... Facet gra... I to nie jest zwykłe chałturnictwo. Widać, zenaprawdę się stara, a poza tym sodówa mu nie puka do głowy tak jak Borysowi, który też kiedyś grał. Jeśli nie dopadnie go pewien szał to będzie z nim jak najlepiej. Bardzo go szanuję, bo wydaje się być tym, który chce utrzymać pewien fason. Jest niewymuszony, nie pcha się wszędzie, stonowany i małomówny. Może się mylę, może ktoś zaraz wyskoczy z jakimś newsem z pudelka. Im więcej takich aktorów tym lepiej. Aktorów, a nie tych pyskatych gówniarzy, co to tylko wyglądają, pokazują się, lansują...
Absolutnie się zgodzę, nie może wg mnie zbrzydnąć aktor, który gra role z przesłaniem, do którego trzeba trochę więcej kunsztu aktorskiego niż zdążyli nam zapodać Szyc, Kot, Karolak czy Małaszyński... Mam nadzieje, że będzie podążał tą drogą i oby więcej takich aktorów :)