Ekranizacja powieści Stephena Kinga naprawdę nieźle straszy. Nie tylko dlatego, ze pan Kubrick jest, a raczej był, mistrzem w swoim fachu. Raczej obraz jest dobry ze względu na wiele różnych elementów.
Przede wszystkim intrygę fabularną, która wciąga i nie jest ani nużąca ani chaotyczna. Scenariusz sprawnie opowiada historię Jacka i jego małej rodziny odciętych o świata, w miejscy gdzie diabeł mówi dobranoc, uwięzionych w przeklętym przez los hotelu....
Jack jest neurotycznym pisarzem, który często cierpi na braki natchnienia, a wtedy staje się bardzo niebezpieczny dla otoczenia. Nawet śmiertelnie...
Jego demonizm jest dodatkowo podkreślony przez niezwykle ekspresyjną grę Nicholsona. emocjonalnie, czasem zwierzęco Nicholson kreuje postać niezrównoważonego Jacka i fantastycznie przeraża, nie tylko własną rodzinę, ale i widza odgrodzonego od niego szklanym ekranem....
Dodatkowo zdjęcia, długich, mrocznych korytarzy i kamera, śledząca ruch małego chłopca, stwarza mroczny i tajemniczy klimat....Arcydzieła mają to do siebie, że możan je odczytywać na kilku poziomach. Dla mnie najważniejszy jest ten, na którym dzieło Kubricka jest wstrząsjącą opowieścią o rozpadzie ludzkich więzi, o ludzkiej samotności.Już ujęcia otwierające film, ukazujące monumentalny pejzaż Alaski i zagubiony, przytłoczony potegą natury punkcik jadącego samochodu, zapowiadają atmosferę pustki i emocjonalnego chłodu, który znajduje swój wyraz w porażającej finałowej scenie w labiryncie. Ten film zdaje się mówić,że największym koszmarem jest nie przeszłość wracjąca zza światów, ale emocjonalna i uczuciowa pustka.Trzeba Lśnienie zobaczyć obowiązkowo.