Film ten nie jest dla wszystkich, ale dla fanów serialu LEGO Ninjago. Osobiście bardzo cenię ludzi, którzy filmy robią jednak dla określonej grupy widzów, którzy za takim filmem będą przepadać. To nie jest zwykły film o klockach Lego, tylko o wojownikach Ninja. Jeśli ktoś nie czuje klimatu bo nie oglądał serialu, to rzeczywiście na filmie mógł nie rozumieć wielu rzeczy. Został on bowiem stworzony nie dla zdziecinniałych rodziców lubiących ruszające się klocki Lego i filmy przesycone żartami dla dorosłych. To znakomite dopełnienie fenomenalnego serialu. Dla szarego widza, który w filmie nie widzi nic oprócz smoków, robotów, dziwnych relacji syna i ojca i niewyjaśnionych zdarzeń, ten film mógł rzeczywiście być dziwny i płytki. Ale jeśli ktoś oglądał serial i wie, z jakim trudem przyszło głównym bohaterom opanowanie sztuk walki, zdobycie smoków, zapanowanie nad mocami, przeciągnięcie Lloyda na stronę dobra, i jeśli ktoś wie co to są wężony i czemu Garmadon ma dwie pary ramion, oraz zna relacje łączące Ninja, ich lęki, specjalizacje itp. ten film jest naprawdę śwetny - taki żeby odpocząć po ciężkim dniu i dowiedzieć się o naszych głównych bohaterach czegoś jeszcze nowego.
Jedyny minus jes taki, że ziszczyli zupełnie najlepszą postać - Cole'a, silnego i niezawodnego Ninja ziemi. W serialu taki właśnie był - opiekuńczy, delikatny, skromny, zupełnie się nie przechwalający, ratował wszystkich w trudnych sytuacjach i zawsze pełen był cierpliwości i ciepła. Z drugiej jdak strony był dojrzały i niesamowicie silny, nigdy nie przegrywał, zawsze można było na nim polegać. A w filmie... po prostu brak słów. Zrobili z niego zadufanego w sobie, zbuntowanego DJ'a.