"La Gomera" zaczyna się jak klasyczny czarny kryminał, by szybko skręcić w rejony kina autorskiego. Głównym bohaterem jest skorumpowany policjant (Vlad Ivanov), który przybywa na tytułową wyspę, chcąc załatwić jeden ze swoich ciemnych interesów. Aby utrzymać wszystko w tajemnicy, musi opanować lokalny język gwizdów zwany silbo. Jakby tego było mało, w życiu mężczyzny pojawia się zjawiskowa femme fatale o imieniu Gilda (Catrinel Marlon).
Komedia? Raczej kpina z widzów. Ani to kryminał, ani komedia. Scenariusz udający zabawę w policjantów i złodziei,nieudany i po prostu nudny.Jedyny interesujący wątek to język gwizdany.Poza tym-szkoda oczu.
Tak w połowie filmu już go wyłączyłem, ale coś drgnęło w filmie i obejrzałem do końca. Szkoda że jedno zdanie opisu to właściwie cały film. Zdaniem fachowców - recenzentów to komedia. Widocznie się nie znam bo dla mnie nie. Bliżej mu do francusko-włoskich kryminałów noir z lat 60-tych i 70-tych gdzie niewiele mówią a...
więcejMiał być wielki powrót kin a wyszedł klops. Bardzo ograniczona dystrybucja filmów sprawia, że człowiek zamiast do kin nadal ogląda Netflixa.