Przede wszystkim mam wrażenie, że twórcy nie do końca wiedzieli co chcą nakręcić - film fantasy, dramat, horror czy może w coś o wojnie. Plakaty, zwiastuny itp. jednoznacznie zapowiadają historię dziejącą się w fantastycznym świecie, a tu przez ponad połowę chyba filmu mamy bardzo średnią opowieść wojenną, z bohaterami czarno - białymi niczym węgiel i śnieg świeży, a świat baśniowy, z nieznanych przyczyn, pojawia się dość rzadko. Jaki mógłbyć tego zabiegu cel, czemu zamiast po uszy zanurzyć się w świecie faunów, wróżek i różnych innych dziwnych stworzeń musiałem zagłębiać w świat wojenny, niezbyt nowatorsko i interesująco pokazany - oto moje podstawowe pytanie, zarzutem jednocześnie będące.