Tak mnie rozbieżności zdań na temat "Labiryntu Fauna" porwały, że aż się zalogowałem. Po pierwsze to nie jest film polityczny ani wojenny. Nie można mieć pretensji do reżysera za to jak przedstawił sytuacje Hiszpanii w czasie wojny domowej ponieważ nie o tym ten film traktuje. Tak samo można by się przyczepić do filmu "Złoto pustyni" z Georgem Clooneyem za to, że nie pokazuje prawdy o pustynnej burzy. To jest naprawdę infantylne. Po drugie nie film jest dla mnie majstersztyksem ponieważ w genialny sposób łączy fantazje ze światem realnym. To jest wspaniała synteza i dlatego wkurzają mnie komentarze typu " a bo jest za dużo realiów, a mogłoby być świetne fantasy". Tyle, że to nie miał być film fantasy. Dla mnie wizja reżysera jest przejrzysta. Chciał stworzyć coś innowacyjnego i mu się to udało. Chcecie fantazji to sobie załączcie "Niekończącą się opowieść" tam jest jej sporo. A przemoc wg mnie jest niezbędna w tym filmie. To ona pokazuje jak bardzo świat realny jest realny i jak bardzo różni się od tego wyimaginowanego. To jest genialny kontrast i ten kontrast, który osobiście mnie zachwycił, tak bardzo niektórych drażni. Dodam jeszcze coś czego nikt nie uwzględnił: Zakończenie. Było wręcz powalające. Jak już mówiłem dla mnie film jest arcydziełem, a niezwykle rzadko to mówię. Każdy szczegół jest dopracowany i widać, że reżyser bardzo przyłożył się do swojej pracy. Oskary dla tego obrazu jak najbardziej zasłużone, a ja bym dodał jeszcze jeden. Choć nie wiem z czym "Labirynt Fauna" konkurował to jednak wręczyłbym mu statuetkę za najlepszy film nieanglojęzyczny.