Poza wszelkimi interpretacjami filmu wykreowałem sobie kilka własnych, przez niektórych uważane są one za nieco radykalne.
Przedstawie dwie. Pierwsza polega na tym, że oba światy są fikcyjne, a główna bohaterka znajduje się tak naprawdę w czyśćcu. Faun jest wcieleniem zła (szatanem?), który próbuje zwabić zabłąkaną duszę do podziemnego królestwa (piekła?) poprzez kuszenie jej. Druga opiera się na tym, że drugiej strony może być zupełnie odwrotnie. Faun jest dobry i próbuje wyrwać duszę dziewczynki z czyśćca do nieba, wystawia ją na próby aby stwierdzić, że faktycznie jest ona tego godna.
Zastanawiające jest również to, że wróżki wskazywały dziewczynce zły schowek, czyżby chciały aby jej się nie powiodło? A jeśli tak to dlaczego potem broniły ją przed stworem. Do tego Faun z pozoru dobry w kilku scenach wydaje się być podszyty fałszem. Nie jest on postacią jednoznaczną.
Poza oczywistymi dwoma interpretacjami filmu (świat fantasy albo jest wykreowany przez umysł dziewczynki, która podświadomie ucieka w świat baśni aby uchronić się przed okrucieństwem wojny, albo jest on prawdziwy) spotkałem się z wieloma innymi. Film ma dosyć otwartą strukturę i pozostawia wiele furtek. Są sceny świadczące o tym, że dziewczynka sama to wszystko wymyśla (Faun niewidzialny dla kapitana) oraz mające udowadniać, że świat baśniowy jednak istnieje (leczący korzeń mandragory).
Ciekaw jestem innych pomysłów. Jak inni podeszli do zrozumienia filmu i postaci Fauna (której potenciał nie został chyba do końca wykorzystany).
Wg mnie film przedstawia doskonałe spektrum schizofrenii dziecięcej. Płaszczyzna fantasy dzieje się w głowie dziewczynki. potwierdzenie stanowic może choćby scena przedśmiertna. Ojczym dziewczynki nie widzi "osobnika" z którym rozmawia... Rewelacyjny film...
Zgadzam się z wypowiedzią, że film pozostawia wiele furtek. Ilekroć wracam do tego dzieła (za takie go uznaję), odnajduję nowe elementy, które pozwalają mi wnioskować dwojako. Zarówno o tym, że Ofelia świat przedstawiony, który my widzowie znamy jako fantastyczny, uroiła sobie (czy też wyimaginowała w niewinny, dziecięcy sposób, co jest odpowiedzą na wszelkie przykrości, ból, cierpienie i masy innych uczuć wywołanych przez trudną dla dziecka sytuację), jak i o tym, że go doświadczyła.
Uważam, że nie gra żadnej roli jak bardzo fantastyczne było to, co Ofelia widziała, robiła i czuła, ale czy miało to miejsce jakkolwiek inaczej niż w jej głowie.
Znajduję argumenty za obiema wersjami, jednak wolę wierzyć, że to było na swój sposób prawdziwe. Że świat fantastyczny zagościł w życiu dziewczynki nie tylko w jej marzeniach. Że zasłużyła nań i wróciła do Domu Ojca by być szczęśliwą (niech to będzie hołd interpretacji 'niebo/piekło').
I tak, o ile za wyimaginowaniem przemawia mnóstwo racjonalnych szczegółów, o tyle za obecnością świata fantastycznego, magicznego jedynie elementy należące do tego świata.
Wg mnie cały film obfitował sprzeczności, które stanowiły mosty między światem wyobrażonym a rzeczywistym, światem dziecka a światem dorosłych, dobra i zła etc.
Mnie ostatecznie wystarcza 'argument kredy'. Nawiązuję do sceny, w której po złożeniu obietnicy drugiej szansy Faun przypomniał Ofelii, że nie trzeba otwierać zamkniętych drzwi, skoro można stworzyć własne. I Ofelia rzeczywiście wyszła z pokoju. Oczywiście, że można to podważać, ale jak wspomniałem, mnie wystarczy.
W kontraście argument dla innego spojrzenia (wyimaginowania) powyżej, o niewidzialności Fauna, nie jest dla mnie rozsądny. Faun to świat magiczny, a świat magiczny to zwykle świat ukryty dla postronnych oczu...
Wg mnie nie sposób nie uznać refleksyjności i wielopłaszczyznowości filmu wielki atut, nawet, jeśli efekt ten nie powstał w drodze głębokich myśli a jedynie nieścisłości twórców.
Co do Fauna jeszcze, to jest on postacią która jak zwierciadło odbija świat rzeczywisty w fantastycznym (jak i wiele innych elementów, zaraz o tym wspomnę).
Faun to fantastyczne stworzenie i osoba jednocześnie, odzwierciedla mądrość, doświadczenie, oddanie, cierpliwość, konsekwencję. Jednocześnie Faun jest "z krwi i kości" - musi się odżywiać (mięsem zresztą), starzeje się. Jako jedyna postać komunikuje się z Ofelią (most).
Jak wiele innych elementów świata fantastycznego (jakkolwiek urojonego lub nie, ale wg mnie to co napiszę, świadczy o "prawdziwości") pokazuje, że nawet ten świat pełen jest "zła, brutalności, surowości" (w ocenie widza), rządzi się swoimi prawami. I tak Pale Man to kuszący swoje ofiary gospodarz, dzieciożerca pasujący do piekła Dantego, Żaba to stwór, który swoim życiem zatruwa życie innych stworzeń. Wróżki nie mają sukien a ostre zęby. Trudno być obiektywnym. Ale "w świecie tak jest". W tym fantastycznym ukazanym przez del Toro też.
Ta mroczna strona fantazji bardzo zbliża ją do rzeczywistości.
Faun stanowił drogowskaz ku odnalezieniu przez Ofelię celu jej króciutkiego, bolesnego życia, tak jak wiara w wolną, równą Hiszpanię przyświecała rebeliantom-socjalistom (powstrzymuję się od interpretacji historycznych a jedynie przypominam stronę "dobrą" w dziele). Oni też mieli misję, za którą ginęli.
Kolejny pomost świata Ofelii z brutalną, znaną każdemu widzowi, rzeczywistością.