Film jest w miarę. Myślę, że mniej więcej zrozumiałem o co chodziło twórcom. Ucieczka w sferę marzeń, baśni, w coś innego od krwawej, okrutnej rzeczywistości. Nie możemy mówić tu o rozbudowanej wycieczce w stylu Davida Lyncha ponieważ podróż ta rozgrywa się w mózgu małej dziewczynki, lecz za dużo tu przesłań oczywistych!!. Wszystkie cudowne - by dbać o bliźniego, by unieszkodliwiać zło, by być przygotowanym na wystawienia na próbę itp...
Ale do cholery jak idziesz do kina znasz tylko gatunek filmu (przynajmniej ja tak staram sie robić) więc oczekujesz czegoś na co sie nastawiasz! Gdy szedłem na "Fight Club" nie oczekiwałem niczego (bo jednak zaliczyć go do jakieś kategorii to i tak nie odzwierciedlało by jego sensu) a jednak po seansie pragnąłem zobaczyć go jeszcze raz! Przy Labiryncie tego nie miałem :(
Każdy wie, że Oscary to ściema nakręcana grubym biznesem, lecz mimo to staram się mniej więcej mieć wiedzę kto co i za co dostał :) No i widzę 6 nominacji!!!!!!!! ZA CO?? Ja daję ocenę "poniżej oczekiwań" ponieważ oczekiwałem czegoś więcej!
Pozdrawiam wszystkich i życzę Wam mokrego Dyngusa :)