Przed obejrzeniem, wydawało mi się, że film ten będzie kolejną bajką dla dzieci, przepełnioną magicznymi istotami i czarami. Przyznam jednak, że po pierwszych dwudziestu minutach przeżyłem totalny szok, w momencie gdy kapitan Vidal zastrzelił dwóch niewinnych chłopów. Wtedy dopiero uświadomiłem sobie, że "Labirynt fauna" nie jest skierowany w stronę młodszych odbiorców, moją opinię utwierdziły jeszcze bardziej fragmenty tortur(a właściwie wygląd partyzanta po ich przeżyciu) oraz moment gdy Mercedes dźga kapitana Vidala, a następnie rozcina mu twarz... Poza tym zauważyłem, że główny wątek nie skupiony jest na czarach i magii, a raczej na wydarzeniach związanych z walką między partyzantami i wojskiem. Ogólnie w filmie przedstawione zostały dwie zupełnie różne wątki, jeden to dziewczynka, która nie zwraca uwagi na to co się dzieje dookoła niej, a całą swoją uwagę poświęca magicznym istotą, które za nią latają i Faunowi. A drugi to wspomniany już przeze mnie brutalnie przedstawiony konflikt. Wszystko to sprawia, że film nie ma konkretnego adresata, jednak mimo wszystko oglądanie go sprawia dość dużą przyjemność. Przyznam, że z początku myślałem, że dziewczynka wyobraża sobie te wszystkie fantastyczne rzeczy, dopiero w momencie gdy Vidal wyciąga spod łóżka swej żony tą śmieszną kreaturkę to zrozumiałem, że wszystko dzieje się naprawdę, co według mnie było błędem reżysera... Ogólnie film jak dla mnie zasługuje na ocenę 8/10, gdyż jego początek jest stosunkowo mało ciekawy, jednak potem naprawdę wciąga, przynajmniej mnie...
Szedłem do kina na ten film z dokładnie tym samym nastawieniem. ,,Aha, będą jakieś potworki, mała dziewczynka - nuda". Bardzo się cieszę, że się mile zaskoczyłem, bo ten film należy do moich ulubionych, jest naprawdę poruszający i przez parę tygodni nie mogłem przestać o nim myśleć, o tym co w tym filmie się wydarzyło.