Film mnie wykończył. Połączenie baśni z realiami wojny wydaje mi się totalnie nietrafionym pomysłem, dlatego moja ogólna ocena dla tego filmu jest niska. Zapewne zaraz zostanę obrzucony błotem przez 15-latków stanowiących znaczną część użytkowników tego serwisu. Bo przecież 10/10 dają temu filmowi inteligentni ludzie, którzy zrozumieli film, a przeciwni (czyli ja) są Ci którzy są debilami i nie rozumieją jego głębi.
Czekam na KONKRETNE argumenty, dlaczego ten film się Wam podoba. I nie ma to być odpowiedź w stylu: "dobrze zrobiony" czy "dla myślących". Argumenty !!!
Zaraz Ci dam, kurna, argumenty. Paskudny ignorancie, już pisze całą listę, na którą braknie Ci życia aby dobrnąć do finiszu.
Em... hmmm.... jest dobrze zrobionyyyyyy.... i docenią go jedynie ludzie potrafiący myśleć! I co? dołożyłem Ci?!
Innych argumentów nie podam, bo w sumie rozczarował mnie ten film i uważam go za wtórną i nudną (oklepaną do bólu), błahą historyjkę, posiadającą kolejny morał z cyklu "ale to już było!", która zasługuje najwyżej na 5/10. Jedyne, co w tym filmie zachwyca, to faktycznie strona wizualna obrazu. Od strony technicznej jest niemal genialnie. Fabuła i płynące z niej nauki jakoś do mnie nie przemówiły. Może dlatego, że są to sprawy oczywiste, powszechnie obecne w naszym życiu niemal od jego początku i nie widzę tutaj żadnej świeżości.
"Połączenie baśni z realiami wojny wydaje mi się totalnie nietrafionym pomysłem..."
Dlaczego?
Ponieważ nie wyobrażam sobie, aby np. w filmy pokroju: Szeregowiec Ryan czy Ostatni Samuraj (to duże uogólnienie, ale przytaczam swoje ulubione filmy o tematyce wojennej-historycznej) wplątany został wątek baśniowy, mityczne stwory i krainy. Według mnie takie połączenie po prostu nie pasuje do siebie, bo są to 2 odmienne (jak dla mnie) tematy.
A widzisz, i właśnie fakt, że sobie takiego połączenia nie wyobrażałeś, czyni ten pomysł niezwykle trafionym. Przed Duchampem ludzie też sobie nie wyobrażali, że można fragment WC postawić na sali wystawienniczej w galerii.
„Ostatniego samuraja” nie widziałem, „Szeregowiec Ryan” jest filmem zrealizowanym w zupełnie innej konwencji, wplatanie wątku baśniowego w tym przypadku byłoby zupełnie od czapy i też sobie tego nie wyobrażam. Ale „Labirynt fauna” nie jest ani filmem wojennym, ani baśnią, to film o psychologii dziecka, o mechanizmach, jakie dziecięcy umysł uruchamia, aby poradzić sobie z przemocą i okrucieństwem, których nie sposób znieść (nawet jeśli nie jest się dzieckiem).
Wiesz, być może i masz rację, z tym, że ja spodziewałem się innego motywu głównego w filmie, tzn. że będzie to tylko baśń, bez elementów realistycznych. Taka forma Labiryntu Fauna mnie odrzuca.
P.S - obejrzyj Ostatniego Samuraja, bardzo dobry - pomimo różnie odbieranego zakończenia - film.
Kilka dni temu oglądałem "10 pytań do Dalaj Lamy". Na pytanie, co czyni nas nieszczęśliwymi, co jest naszym największym problemem współcześnie, odpowiedział: "Too much expectations... Too much expectations." ;-)
Jest tyle lepszych filmów, które czekają u mnie w kolejce... Ale postaram się, żeby i na "Ostatniego samuraja" przyszedł kiedyś czas.
Faktycznie, jest w tym sporo prawdy. Ja jednak poszedłbym dalej i swój problem w przypadku tego filmu określił - zupełnie inne oczekiwania, a nie jak napisałeś "za duże" :)
Nie napisałem, że jest to najlepszy film, ale bardzo solidny, wojenno-kostiumowy. Warto, choćby dla samej - genialnej ! - muzyki Hansa Zimmera.
Owszem, owszem, to było żartobliwie. A tak już serio, to nasze zawiedzone oczekiwania albo niechęć do określonego typu poetyki czy konwencji nie czynią jeszcze filmu kiepskim. Nasze upodobania to jedno, a poziom artystyczny filmu to drugie. Chociaż i dla mnie "Labirynt fauna" żadnym wielkim objawieniem nie jest.
,,ja spodziewałem się innego motywu głównego w filmie"
No pięknie proszę Pana ,,Masakra!". Czyli zjeżdża Pan film na całej lini tylko dlatego, że oczekiwał innej fabułki?
Powiedzcie, czyż to nie żałosne?
A mi się film podobał i bynajmniej nie mam zamiaru wyzywać cię od ignorantów, debili, kretynów, madafakerów, czy jak tam kto lubi...
Może dla tego, że też nie uwazam tego filmu za arcyzieło. Istotnie- przesłanie nie jest odkrywcze i nie wywarło na mie piorunującego wrażenia. Są filmy, po których seansie człowiek siedzi kilka dobrych minut przed telewizorem/ekranem/monitorem i w zadumie przetrawia zaskakujace tresci, ktore za pomogca kolorowych obrazkow przemycil rezyser. Labirynt Fauna do nich nie nalezy. DLaczge wiec rpzyznalam mu tak wysoka note?
Nie chdozilo tu ani o efekty (ktore btw sa bardzo dobre) ani o muzyke. Nie zlaiczam sie tez do grona ludzi, ktorzy na widok hiszpanskiego nazwiska dostaja przyslowiowego orgazmu i czym predzej biegna do domu by wystawic filmowi ocene 10/10.
Labirynt fauna podobal mi sie ze wzgledu na oryginalne i w moim odczuciu bardzo trafne przedstwienie odpowiedzi psychiki dizecka(w wikesozsci kultur uosobienia dobra i niewinnosci) na otaczajaca je rzeczywistosc. Rzeczywistosc, ktorej nie rozumie. Rzeczywistosc ktora jest straszna, przygniatajaca. Po krotce- irracjonalna. Rzeczywistosc, ktorej poprostu nie umie zrozumiec. W oczach głównej bohaterki świat jej wlasnych wyobrazen jest o wiele prostrzy i bardziej zorumialy, niz wydarzenia ktore ja otaczaja. Bo ja labirytnu fauna wogole nie traktuje jako film fantastyczny. Tytułowy mityczny stwór, wróżki oraz trzy zadania są porpstu jedyna mozliwa ucieczka od swiata, w ktorym mala dziewcyznka nie potrafi sie odnalezdz, a ktory tak brutalnie kaze jej dorosnac.
Reaumujac labirynt jest poprostu filmem, ktpry albo sie podoba albo nie. Kazdy moze odebrac go na swoj sposob, dla mnie jest to opowiesc o dziewzynce, ktora znajdujac sie w okolicznosciach ktorcy nie rozumie, kreuje swoja wlasna, inna rzeczywistosc.
Jak dla mnie to bardzo dobry film. Największy plus za atmosfere ciągłego strachu i bezradności małej dziewczynki w okrutnym i niezbyt wesołym świecie, dla której ten baśniowy świat jest ucieczka przed całym złem świata prawdziwego. Ale każdy mógł to odebrać przecież inaczej:)
Ogółem 8/10
Zaznaczam na wstępie, że nie jestem 15latkiem i że nie mam zamiaru nikogo wyzywać (założyciel tematu będzie zawiedziony ;) ).
Pomimo mojego wieku, znaczącego już, dałem się oczarować magii tej baśni. Jest to film po prostu "piękny", oplatający swoistym urokiem.
Do tego muzyka Navarrete...
Myślę, że obraz dzieli widzów na podatnych na język baśni i tych, do których baśnie nie przemawiają. Na ludzi wrażliwych i delikatnych a ... ( może za daleko się posuwam ).
To jak z obrazami. Jedni uwielbiają weryzm, inni nie. Kwestia odczucia estetycznego.
Założyciel tematu nie jest zawiedziony :) Jest raczej zadowolony, że dyskusja toczy się w kulturalny sposób - dokładnie taki jak tego oczekiwałem.
Stwierdzenie, że obraz dzieli tych którzy lubią baśnie i nie. Myślę, że to bardzo trafne określenie. Czyli stoimy po przeciwnych stronach :)
Nie jest tak do końca. Ja lubię baśnie, lubię fantastykę... ale lubię także poważne produkcje. To co dzieli widzów tego filmu, to głównie doświadczenie życiowe. Do jednych docierają takie błahostki, inni znają już tą "śpiewkę" na pamięć. Jeżeli Labirynt byłby filmem, który widziałem w młodości... pewnie wywarłby na mnie większe wrażenie. I wcale nie chodzi tutaj o formę obrazu, lecz o zawarty w nim przekaz.
Myślę, że to, co dzieli widzów tego filmu, to osobisty rodzaj wrażliwości, i to wcale nie znaczy, że jedni są lepsi od innych.
To, co dzieje się z Olivią, mocno działa na emocje, ale - niektórzy się na to zamykają, bo - bo film jest zanadto brutalny, bo jednostronne widzenie wojny domowej (bo oczami dziecka, które jednych się boi, a po drugiej stronie ma sprzymierzeńców), z wyraźnym podziałem na dobrych i złych, bo przekaz filmu jest zbyt pesymistyczny, a ludzie nie lubią pesymizmu.
Niektórzy nie lubią tego filmu, bo nastawili się na przygodówkę fantasy z dzielnymi bohaterami, a dostali smutną historię.
A wielu tych, którzy film lubią, też odbiera go różnie. Na przykład lubienie tylko poprzez zachwyt nad "małą księżniczką" Olivią i całkowite przejęcie jej punktu widzenia. Mnie raczej rozbraja jej bezbronność wobec tego, co ją otacza, i "przywiązuje" do filmu pytanie, czy uda jej się przetrwać ten smutny czas. Zbliżenie się do świata dziecka, zabawy Olivii na przykład, pełne fantazji, ale też wyrażające jej strach czy osamotnienie, wreszcie próby zwalczenia tego. I strona wizualna filmu, zupełnie inny świat fantasy, dobry/zły faun i inne okropne stwory. I wreszcie klimat, niesamowity, jeśli ktoś zechce się w niego zanurzyć, przejmujący grozą.
Ale jak się już z tej grozy wyjdzie, to nachodzi pytanie - czy warto było tak nakręcać wyobraźnię...
chciałeś argumentów to różni ludzie ci je wymienili:) mnie sie te z film podobał i tez jestem zdaniaze bohaterka ten baśniowy świat sobie wymyśliła , gdyż zderzenie z rzeczywistością bylo dla mniej zbyt trudne. zobacz ten film jeszcze raz i jeszcze raz sie zastanów.
cóż...to nietypowe połączenie było jednym z głównych powodów dla których film uznałam za niesamowity-nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego;
po za tym cudowny klimat który sprawił że film oglądałam z przyjemnością
fakt że przekaz 'labiryntu...'nie jest może zbyt błyskotliwy ale za sposób w jaki został pokazany no i za tą całą magię której co by nie mówić dałam się ponieść daję mu 8/10:)
aż szkoda się w tym temaie wypowiadać. Powinno być tak, że ludzie tępi nie powinni zawierać głosu w sprawach takich arcydzieł jak ten film.
Ten film to arcydzieło????!!!!! hahahahahahahahahaha to równie głupie co delfin bzykający wieloryba :) Ludzie to powinno mieć tytuł "Labirynt Tępego (jak stara żyletka) Fauna Pedofila" :)
Masakra, masz racje ten film jest masakra, ale w innym slowa tego znaczeniu. Jak juz zostalo napisane przez moich poprzednikow, film opowiada o ucieczce w kraine basni malej dziewczyki, przed brutalna reczywistoscia. Dodam jeszce od siebie iz ta kraina mimo ze basniowa tez kryje w sobie nienawisc, brutalnosc... Zle potwory czychajace na kazdego... Musze przyznac iz ogladjac ten film spodziwalem sie raczej typowej basni, filmu odrywaniacego od zycia codziennego, poprostu czysta rozrywke. A dostalem film zdecydowanie psychologiczny, ktory mnie nie zawiodl.
Tak? To ja bym prosił o jakieś węzłowate streszczenie symboliki pojawiającej się w świecie stworzonym przez dziewczynkę. Rozumiem, że winogrona były projekcją burczącego brzucha, ale to coś z oczami w rękach, co nie było człowiekiem, odzwierciedlało jakie elementy z warstwy rzeczywistej? A trzy zamki? Drzewo?
Odzwierciedleniem Trzech Zamków było to że Faun ma trzy jądra, to z oczami w rękach to oznaczało przestrogę dla tych co "trzepią pingwina", im więcej trzepania tym bardziej oczy rosną na rękach :P Drzewo dla dziewczynki oznaczało że Faun będzie ją brał pod drzewem :) Chyba pomogłem co??:)
Tak, podobał mi się bardzo. I dałem mu 10/10. I na ogół rzadko wystawiam taką ocenę. Po prostu niesamowicie mi się podobał. Zarówno jeśli chodzi o klimat, muzykę, reżyserię i plastyczność. Historia też mi się podobała. Nieoryginalna? Wyznaję zasady że nawet jeśli historia taka nie jest, ważne jak jest przedstawiona (a uważam że genialnie). Połączenie baśni z realiami to kiepski pomysł? Cóż, moim ulubionym typem fantastyki jest ten, w którym świat fantastyczny przeplata się z naszym. A wymienianie Szeregowca Ryana i Ostatniego samuraja (oba filmy uważam za bardzo dobre) jest śmieszne, bo w Labiryncie nie uświadczysz jakichś wielkich, krwawych bitew. Działania wojenne toczą się dookoła, nie mają tu głównej roli.
PS. Może i film jest o ucieczce dziecka od ponurej rzeczywistości za pomocą wyobraźni. A może jednak nie? W końcu lektor na początku i na końcu sugeruje, że mamy doczynienia z opowiadaną baśnią. No i te znaki dla tych, którzy umieją patrzeć. Ale tu chyba każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
film jest świetny. a ja jestem kobietą. tylko nie wiem gdzie tu horror jak sie czlowiek pod koniec łzami zalewa. nie straszy. smuci.
Zgadzam się. Smuci i to bardzo... Ale miejscami także przeraża. Straszy okrucieństwem, które niestety, nie jest już baśnią, ale szczerą i brutalną codziennością... Straszy potłuczoną butelką i ojcem-tyranem, nie mającym żadnych skrupułów. Straszy, ale jednocześnie idealnie oddaje obraz świata i wojennych realiów widzianych oczami małej niewinnej dziewczynki. I może dlatego tak bardzo porusza... I nie pozwala zapomnieć...
Moim skromnym zdaniem właśnie połączenie baśni z realiami daje temu filmowi duszę.
Baśń i prawdziwy świat są odmiennymi formami przekazu.
Jest to film ciężki i nie przyjemny do oglądania.
Bardzo mnie poruszyło i jednocześnie zaskoczyło to połączenie w filmie o takiej tematyce.
II Wojna Światowa była ciężkim okresem dla ludzi na całym świecie zwłaszcza w Europie.
Baśń- choć również niezbyt miła pokazuje jak ludzie w tamtych czasach potrzebowali czegoś nad przyrodzonego, czego nie potrafią wytłumaczyć.
Interesuję się okresem II Wojny Światowej co dla mnie jest dodatkowym atutem tego filmu.
Tak naprawdę nie potrafię do końca obrać w słowa to co chciałabym powiedzieć ale chociaż część przekazałam.
Pozdrawiam.
to latwo okreslic nawet :) ludzie lubiacy FR(forgotten realms) podziwiali ten film(zapewne nie wszyscy) ale mimo wszystko ma cos on w sobie, i nie jestem byle tam nastolatkiem ktory klepie glupoty, co widac po serwisie. Szkoda, ze nie doszukalem sie ksiazki tego filmu, bo z mila checia obejrzal bym swiat z innej perpektywy. no ale wszystkiego miec niestety nie mozna. a szkoda. a do was mlodziki, nie piszcie krotkich wersow. dajcie znak, ze wam tez zalezy i interesuje, ale dajcie przyklady :)