Rozumiem szlachetne zamiary twórcy i zgadzam się, że pomysł mógł być ciekawy, ale wyszło słabo. Obraz dziecińswta - dość banalny, wizja wojny hiszpanskiej - naiwna, postaci - schematyczne do bólu, gra aktorów - drewniana, sens całości - mętnawy. Są tu przebłyski talentu, momenty poruszające jakieś emocje, ale całość mnie nie przekonała. Warstwa wizualna rzeczywiście dopieszczona, ale to trochę za mało.
Banalny obraz dziecinstwa? Boze to jakie ty musiales miec dziecinstwo czlowieku, nie znam cie ale ci wspolczuje...
Ojej, przecież wiadomo, że nie porównuję tego filmu ze swoim dzieciństwem, tylko z innymi obrazami filmowymi czy literackimi.
Mam po prostu wrażenie, że ten film nie powiedział o dziecięcej wrażliwości i wyobraźni niczego specjalnie nowego, a jedynie pokazał pewne w sumie wiadome rzeczy, może tylko w bardziej drastyczny, okrutny sposób.
Jak dla mnie filmem o niebo lepszym i więcej mówiącym o dziecięcej samotności, o zagubieniu, o ucieczkach w świat wyobraźni był np. "Nakarmić kruki" Saury (zresztą w tle jest trochę podobny kontekst, bo chodzi o świat dziecka w cieniu konfliktów politycznych), który traktował tę kwestię chyba jednak trochę subtelniej i przy użyciu dużo skromniejszych środków wyrazu. "Labirynt" naprawdę wydał mi się dość kiepski (naiwny, schematyczny, kiepsko zagrany i płytki). Ale rozumiem, że kogoś mógł poruszyć.
A poza tym rozmawiajmy lepiej o filmach, zamiast popadać w złośliwe przytyki i osobiste wycieczki.
Dla mnie to nie byl film o dziecięcej samotności, o zagubieniu, czy o ucieczkach w świat wyobraźni tylko poprostu o wojnie, zlym czlowieku i o okrucieństwie i spaczeniu do ktorego wojna doprowadza.
Rozumiem. Tzn. był chyba o jednym i o drugim, czyli o wojnie, ale widzianej przez pryzmat wrażliwości dziecka (jednak to dziewczynka jest główną bohaterką i jej "wycieczki" do świata fantasmagorii zajmują sporą cześć filmu).
Tak czy inaczej - do mnie ten film nie przemówił.
No właśnie moim zdaniem to jest właśnie ten problem, że miał mówić i o tym i o tym (jakbym był złośliwy to bym powiedziął, że w sumienie nie mówi o niczym, ale to już by była gruba przesada). Rozumiem zamysł twórców i ich pomysł na przemieszanie światów mi się podoba, ale jednak czuję spory niedosyt.Zwracam uwagę, że tak naprawdę wątki dziewczynki i wojny są od siebie rozdzielone. Dal mnie bzdurą jest stwierdzenie, że widzimy wojnę z perspektywy dziecka: TA DZIEWCZYNKA NA OCZY WOJNY NIE WIDZIŁA. Wobec tego uważam, że wojna powinna zostać pokazana albo bez dziecięcych uproszczeń, albo faktycznie pokazując dramat dziecka, które jest świadkiem i uczestnikiem wojennej zawiruchy.
No tak rozumiem, że ty przezyjaś/łeś nie jedną wojnę, czy też nie jeden konflikt zbrojny jako dziecko.
Albo tez jak założyciel tematu czerpiesz swą wiedzę z innych filmów, które są niczym innym jak tylko wizjami reżysera/scenażysty ma temat dzieci i wojny.
Chcesz zobaczyć ciekawy film wojenny, którego głównymi bohaterami są dzieci. Polecam "Grobowiec świetlików" - japońskie anime, na podstawie biograficznej powieści.
Ta takie wykrzykiwanie twierdzeń jak to robisz mija sie z celem i do niczego nie prowadzi.
No chyba, że rzeczywiście byłaś/łeś jako dziecko na wojnie, i \znasz wojnę z własnego doświadzenia.
Przepraszam, ale trochę nie rozumiem.
Niczego nie wykrzykuję, tylko wyrażam swoją opinię na temat filmu. Co do tego ma osobiste doświadczenie?
Idąc tym tropem, nie mógłbym np.wyrażać opinii na temat filmów science-fiction nie podróżując w kosmos, musiałbym spędzić życie na Dzikim Zachodzie, żeby mieć jakieś danie o westernach albo w Japonii, żeby lubić Kurosawę itd. itd.
Po prostu Labirynt mi się nie podobał. Nic na to nie poradzę. Pozdrawiam.
Karloff wykrzykiwanie twierdzeń odnosiło się do taukappa. Chodzi mi głownie o zdanie: "...TA DZIEWCZYNKA NA OCZY WOJNY NIE WIDZIŁA..."
Mozna wnioskować, iż autor/autorka tego posta przeżyła wojnę na własnej skórze.
Ja na całe szczęście czegoś takiego nie przeżyłem, dlatego dla mnie osobiście film ten jest wspaniały. A to własnie dlatego, że Del Toro zafundował nam jasny podział na świat rzeczywisty i "bajkowy".
I to od nas osobiście - widzów - żależy jak ten "bajkowy" świat potraktujemy, czy raczej odbierzemy.
PS. I w kwestii formalnej.
Akcja filmu toczy się w roku 1944, czyli faktycznie 7, słownie - siedem - lat po zakończeniu wojny dowowej w Hiszpanii.
Spokojnie, może rzeczywiście trochę przesadziłem. Jedyną wojnę jaką widze na własne oczy jest opluwanie się rządzących w wojnie politycznej. Mi chodziło o sprawę bardziej techniczną. Jesteśmy świadkami dramatycznych i okrutnych scen, ale postać dziewczynki nie uczestniczy (nie widzi) żadnej z nich. Może się mylę, ale dziewczynka widzi ojczyma jako tyrana, ale nigdy nie widzi go jako zbrodniaża wojennego. I o to właśnie mi chodziło. Dramat wojenny i dziewczynki są czymś różnym i jako takie zostały mocno oddzielone. Problemy dziewczynki dotyczą raczej jej rodziny, główną ofiarą dramatu wojennego jest Mercedes. Mam nadzieje, że teraz wszystko się wyjaśniło.
A sposob w jaki Matka jest traktowana przez "meza" na oczach dziewczynki, scena gdzie rozwscieczony wrzuca korzen do kominka...kazda minuta zycia tej dziewczynki jest przepelniona agresją i złem "Ojczyma" Jak mozna tego nie widziec :(
Przecież nie mówię, że mała była szczęśliwą dziewczynką, której wszystko się układało i żyła długo i szczęśliwie. Tak jak pisałem jej problemy to problemy rodziny, w której nie jest ona szczęśliwa. Jednak jej opowieść wyglądałaby mniej więcej tak samo nawet gdyby nie toczyła się w trakcie wojny domowej (sadysta i tak byłby sadystą)
"Jednak jej opowieść wyglądałaby mniej więcej tak samo nawet gdyby nie toczyła się w trakcie wojny domowej (sadysta i tak byłby sadystą)"
Ja interpretuje (moze blednie, nie wiem) wątek fantasy wlasnie jako ucieczke dziewczynki od swiata rzeczywistego. Wydaje mi sie ze ona ucieka wlasnie od tego syfu ktory ją otacza a wiec gdyby zamiast wojny i sadysty byla sielanka to jej historia byla by zupelnie inna.
Mogę się z tym zgodzić. Warto jednak zaznaczyć, że miała ona już wcześniej tendencję do fantazjowania (zamiłowanie do bajek) i już wcześniej marzyła o baśniowym świecie. Nie mniej śmierć ojca i związane z tym następstwa rzeczywiście na pewno popchnęły jej dziecinne fantazje o krok dalej i doprowadziły do życia w dwóch przenikających się światach.