Film zachwyca stroną wizualną: japońskie krajobrazy zmieniające się wraz z porami roku, stroje bohaterów, genialny motyw czerwonego sznura... Główny temat - miłość, choć wydaje się tak banalny i ciągle powielany, został tu przedstawiony po mistrzowsku. Cała historia (a nawet kilka) zostaje opowiedziana przy użyciu minimalnej ilości dialogów, które znakomicie zastępuje sama gra aktorów. Ze wszystkich filmów, które w ostatnim czasie oglądałem chyba tylko "Dogville" wywarło na mnie równie silne wrażenie. Wątpie, czy w tym roku obejrzymy film choćby dorównujący "Lalkom" Kitano.