coś takiego ogląda się wspaniale ; tematyka dorastania w ładnie, spokojnie opowiedzianej historii - na początku miałem obawy, że film będzie dość odtwórczy, ale wcale nie był ;
dla mnie to jeden z tych filmów, w których nie oczekuje się finału, a jedynie pragnie, aby historia cały czas trwała
Blue Gate Crossing urzeka również bezbłędnym aktorstwem (ah ta Lunmei Kwai ;) )
polecam zwłaszcza tym, którzy mają dosyć typowych romansów, nawet tych azjatyckich
Tempo i sposób prowadzenia fabuły nieco przypomina mi filmy Ryuichi Hirokiego. Film jest dobry, ale tylko tyle - ciężko mi odpowiedzieć, o czym on tak naprawdę jest. O dorastaniu? Przyjaźni? Pierwszej miłości? Określeniu własnych pragnień? Całość jest nieco zawieszona pomiędzy tymi wątkami, ale dalej zgrabna i świetna w odbiorze. Film zdecydowanie do polecenia, tym bardziej, że się nie dłuży (te niecałe 1,5h to zdecydowany plus). Waham się między 7 a 8... narazie 8.
Trochę niepotrzebnie wydłużony, mimo wszystko miły w odbiorze. Polecam tym, którzy lubią ciekawe, prawdziwe historie. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że coś mi w tym filmie brakuje. Takie już chyba jest azjatyckie kino:)