bla bla bla... LSD... bla bla bla... ale się skułem... bla bla bla meskalina... bla bla bla alee odlot... bla bla bla... kokaina... bla bla bla... łoo ale schizzz... bla bla bla... metaamfetamina... bla bla bla... 70's - apogeum ćpania... bla bla bla... eter... bla bla bla... KONIEC
Wszystko poza Johnnym to nic nie wart bełkot.
A przecież można zrobić świetny film o ćpaniu i odmiennym stanie świadomości - patrz "Nagi lunch".
Więc nie masz czego gratulować, bo nie napisałem tego co zrozumiałem tylko wyciągnąłem esencję filmu.
I uprzedzając, nie wyjeżdżaj z txtami: "gówno rozumiesz bo nie oglądałeś go na haju!"... Nie trzeba być murzyńskim niewolnikiem żeby zrozumieć "Kolor purpury", nie trzeba być hermafrodytą żeby zrozumieć "XXY", nie trzeba być alkoholikiem żeby zrozumieć "Zostawić Las Vegas", ani autystycznym żeby pojąć "Rain man'a" czy żołnierzem by wiedzieć o czym naprawdę jest "Czas apokalipsy". Kropka
nie trzeba być geniuszem żeby zrozumieć ten film ! a ty jednak gówno rozumiesz ! po pierwsze to nie film o ćpaniu a po drugie w Nagmi luncuh jest za dużo jest pedalstwa !
Wcale nie twierdzę że trzeba go obejrzeć na haju a całą swoją odpowiedź oparłeś na obronie tej tezy, bezsensownie wymieniając kolejne przykłady. Ten film już jest swojego rodzaju 'narkotykiem'. Opowiada o upadku idealistycznej ery dzieci kwiatów, główni bohaterowie są rozgoryczeni tym faktem i uciekają przed twardą rzeczywistością, zmianami, dorosłością, uciekają w narkotyki, uciekają do Las Vegas, miasta gdzie podobno w jedną noc można roztrwonić milion dolarów i nawet tego nie zauważyć. To ostatni zryw serca hipisów którzy nie chcą dorastać i nie chcą pogodzić z kończącą się erą.
To nie była nadinterpretacja, o tym jest ten film. Polecam książkę w której posłowiu świetnie jest wyjaśniony film jak i książka.
korzystając z tego że jest to świeży temat pytam o nazwę ostatniego zażytego narkotyku. ktoś pamięta/ wie?
nie przerywajcie dyskusji
Ostatni zażyty (który pokazano) to kokaina. Duke bierze andrenochrom po tym jak Adwokat telefonicznie spławienia Lucy, ale chwilę po tym jak dostaje kopa Adwokat daje mu na nożu jeszcze koki.
Tak naprawdę nie wiadomo co brał Duke podczas nocy, w której urwał mu się film, ale jest jeszcze pokazana scena w barze w północnym? Vegas i tam Duke też wciąga kokę (a przynajmniej próbuje wciągnąć).
Twoja błyskotliwość, dobór argumentów i wybór wyszukanych metafor świadczy, że jesteś strasznie sfrustrowany. (nie wiem czy porównanie do pracy na linii produkcyjnej zaczerpnąłeś z własnego życia, ale jeśli tak to albo pogódź się, że jedni zarabiają na życie rękami a inni głowa i nie ma w tym nic złego, albo weź się za swoje życie)
Skończ z odgrywaniem netowego "znaffcy" i wielce wtajemniczonego i popracuj nad sobą.
Ta porada psychologiczna jest gratis.
ja sie tak zastanawiam o co ci chodzi Sweet z tym życiem ! weź sie za swoje życie ? oceniasz film jako średni nie mając pojęcia czym ten film jest i jeszcze płaczesz tutaj o tym na forum ! aa spoko fajny film , cały czas ćpają blebleble LSD dam 5 i jestem zajebisty ! życzę kolorowych snów i miłej emerytury
Do emeryturki mi jeszcze brakuje, nawet do wcześniejszej ale dzięki.
O co mi chodzi z "tym życiem"? Po prostu zirytował mnie sposób w jaki wypowiada się falkuu. To jego rzucanie się do gardła, obrażanie ludzi i życiowe mądrości a'la Coelho z Bździn Dolnych. Poradziłem mu więc, żeby uczył się rozmawiać, dyskutować i kłócić, bo to też trzeba umieć. A Wy zachowujecie się jakbym pod "Listą Schindlera" napisał, że "holocaust to żydowski wymysł". "Las Vegas parano" to nie Herzog żeby go traktować jak film-wiersz, więc dzisiejszy program sponsoruje słowo DYSTANS.
Życzę samych piątek w szkole.
A PROPOS oceniania książki po okładce... po czym wnosisz, że jestem gówniarzem?
Dzięki za radę ale mam wysoce rozwinięta samoświadomość. Piszesz o "wypowiadaniu się na temat rzeczy, o których nie ma się pojęcia" a później wyjeżdżasz z tym co myślą ludzie pracujący przy linii mimo, że w życiu tam nie pracowałeś... hipokryzja? a może naoglądałeś się "Tańcząc w ciemnościach " i pomyślałeś że to wystarczy?
O co chodzi z tym "gówniarzem", "nasrane we łbie"... jakaś fiksacja analna? Jesteś strasznie sfrustrowaną osobą, to smutne. Człowiek uczy się na błędach, ale człowiek mądry uczy się na cudzych błędach. Ty wyglądasz na osobę, która podejmowała swego czasu niezbyt trafne wybory, może próbowała się dowartościować i niefortunnie wybierała towarzystwo, a może była za mało asertywna i to są te drogi, o których tak bardzo pragniesz zapomnieć. A teraz wmówiłeś sobie, że te wszystkie potknięcia uczyniły Cie mąądrym, a inni "gówno wiedzą". Ale jak dla mnie mądrzejszy jest ten kto uniknie błędów niż ten kto je popełni.
Przecież można się zachowywać jak EvilToadstool. Przeczytał, nie zgadza się więc napisał jak on to widzi czuje i odbiera, nikogo nie obraża. Przestań więc rzucać się od razu do gardła. gl
Jestem strasznie cięty na ludzi uprzedzonych kierujących się tylko i wyłącznie stereotypami. Faktycznie za ostro wjechałem w temat, gdybyś obejrzał moje inne wypowiedzi z pewnością zauważyłbyś iż był to wyjątek potwierdzający regułę. Ja ze swojej strony mogę Cię tutaj przeprosić, bo tym postem udowodniłeś że gówniarzem nie jesteś. Trochę prawdy w tym jest co napisałeś o mnie, na szczęście tylko trochę.
Przykładem uprzedzenia który strasznie mnie irytuje jest problem nielegalnej marihuany w Polsce, bo tak naprawdę ludzie przeciwni legalizacji nie mają zielonego pojęcia co to jest, nie mają nawet pojęcia że w ich mózgu znajduje się ośrodek pobudzany tylko i wyłącznie przez THC. Założę się że nikt z tych ludzi nie wie że zdelegalizowana została przez Nixona, który to na dodatek wrzucił ją do wora z narkotykami. Czarna owca Waszyngtonu, a do dziś setki milionów ludzi oddaje mu cześć nie mając nawet o tym jakiegokolwiek pojęcia. Naturalne używki jeśli wiemy jak ich używać rozwijają człowieka, jeśli wierzymy w Boga to powinniśmy być świadomi tego co nam dał, co z ziemi wyrasta i jak z tego korzystać. Ja marzę aby życie przejść w taki sposób, aby na łożu śmierci wiedzieć co mnie czeka, wiedzieć że to nie koniec i z uśmiechem na twarzy zakończyć te, a rozpocząć nowe życie.
Pozdrawiam.
PS. " Ale jak dla mnie mądrzejszy jest ten kto uniknie błędów niż ten kto je popełni." Święte słowa, tutaj przyznaję 100% racji. Ale należy też pamiętać aby najlepiej wyszaleć się za młodu, zrobić coś na co na starość sobie pozwolić nie będziemy mogli, tylko trzeba uważać żeby nie wpaść w ślepy zaułek, bo starości nie dożyjemy.
Ano, podobno lepiej żałować, że się coś zrobiło niż że się tego nie zrobiło... nie zawsze się sprawdza ale coś w tym jest.
Pozdrawiam
tak na przyszłość jeżeli juz decydujesz sie na jakiś temat to postaraj sie o coś bardziej konstruktywnego niż ble ble bla bla bo to ludzi wku.. i nie dziw sie że później są takie reakcje , kiedyś czytałem wywiad z Tompsonem na pytanie które wydarzenia w książce były autentyczne a które nie - opdowiedział że wszystkie były prawdziwe wiec traktuj ten film jako życie nie jako film ;D Pozdrówki
Niech lepiej on/ona uważa bo jak mu stanie w gardle to będę go miał na sumieniu!!!
Oczywiście że "Fear and loathing in vegas" nie jest filmem, a z pewnością nie jest książką o ćpaniu. O czym jest film mówi sam tytuł: Lęk i odraza w Las Vegas. Szaleńcza podróż do serca "amerykańskiego snu".
ALEJAKTO? ;O Czy przypadkiem cała oś fabuły nie jest skonstruowana w oparciu o narkotykowe przygody dwojga freaków?
No tak.Film pokazuje przygody dwojga freaków co sobie coś zarzucą racja.Takie były tamte czasy i tak wtedy się żyło.Film nie jest o ćpaniu czynność ta jest dodatkiem by bardziej to odzwierciedlić.
To jak by powiedzieć że Forest Gump jest o bieganiu i ping pongu.
Amerykański sen strzelił sobie w łeb i pozostał tylko zapach taniej wody kolońskiej.
Ale zapanowała tutaj kłótnia :P polecam mój wątek a szczególności moje 2 posty http://www.filmweb.pl/film/Las+Vegas+Parano-1998-772/discussion/Czym+jest+las+ve gas+parano,1464835 :P może coś zrozumiecie ;)
p.s. Co do tego że Ci co "Ale jak dla mnie mądrzejszy jest ten kto uniknie błędów niż ten kto je popełni." Jak każdy argument można obalić ;) zależy od punktu patrzenia. Mówi się że nauka na własnych błędach jest najlepsza bo się o tym nie zapomina... Po drugie jeśli się uniknie błędów to tak naprawdę nigdy nie będzie można spojrzeć na pewne rzeczy pod innym kątem... Wiem wiem, można sobie wyobrazić ale jak widzę po starszych ludziach, u schyłku swojej świetności gdy zachodzi już przed nimi słońce, muszę powiedzieć że dzięki swoim doświadczenią , przeżycią oraz błędą które popełnili potrafią być najmądrzejszymi ludźmi tego świata... A taki typ idealnego człowieka co zawsze idzie dobrą drogą, człowiek wzorcowy... Często tak naprawdę ma klapki na oczach i dużo o świecie nie wie, jest mądrość książkowa, jest wrodzona mądrość tak zwany intelekt i jest mądrość życiowa. Ta ostatnia chyba jest najważniejsza... Ale to wyłącznie moje zdanie, a założony temat naprawdę zbędny brak w nim merytorycznych argumentów :P