Idioci których zasadność posiadanie mózgu jest wątpliwa.
90 % to Twoje subiektywna ocena... można wyciągnąć z tego filmu ciekawe refleksje ale najwyraźniej trzeba być zrytym jak ja
tak, to moja subiektywna ocena.
zdarza mi się wyciągać najmniej oczekiwane refleksje z przeróżnych tworów artystycznych, ale z tego filmu nie wyciągnąłem bynajmniej nic. mam na myśli jakąś ideę niebędącą oczywistością. a tu mamy film o ćpaniu. fajnie, ale nie widzę tu głębszych znaczeń.
No spoko, spójrz pierwszy post :) A tak na serio to uważaj sobie co chcesz, różne umysły i różne osobowości wyciągają refleksję z różnych historii
niech ci bedzie że tylko ćpaniu...ale jak świetnie zrobiony film o ćpaniu ;)
film tylko o Titanicu też może być nudny....ale jak jest fajnie zrobiony to jest nagradzany Oscarami :D
Oglądanie "Las Vegas Parano" z myślą, że jest to film o ćpaniu, nie wiążę się z ubytkami w mózgownicy, a nastawieniem na dobrą zabawę :) Nikt nie powiedział też: "Filmy o ćpaniu nie skłaniają do refleksji". Ten, podobnie jak książka, skłonił (przynajmniej mnie!)
Nie no ja też się uśmiałem, szczególnie jak oglądałem ten film upalony, może dlatego dostrzegłem w nim więcej... choć za pierwszym razem jak nie jarałem to też mimowolnie miałem jakieś refleksje z powodu tego co się działo w filmie.
No widzisz Ciebie skłonił do rozkmin, ale są ludzie tak tępi,że mówią,że to tylko film o ćpaniu dla ćpunów. Ale popalając marihuanę jestem w powszechnym mniemaniu ćpunem więc moje zdanie jest nic nie warte...
popalając marihuanę jesteś narkomanem, niezależnie jak bardzo się będziesz okłamywać
No cóż niech i będzie ,że jestem narkomanem ale co w związku z tym? Za to nie piję alkoholu, więc nie taki ze mnie ćpun straszny :)
Giń szmato, nienawidzę ludzi który wciskają nos w nie swoje sprawy, każdy prawie, ma mniejsze lub większe nałogi które pomagają mu przetrwać w tej podłej rzeczywistości, a wysyłanie kogoś na odwyk po popala ziółko to niezwykła głupota. Ciekawe czy Ty jesteś taki święty? A może jesteś tak ślepym egocentrykiem że nie widzisz swojego ćpuństwa? Niech Ci będzie jest drobnym ćpunkiem :) Ale na każdego znajdzie się coś nieprzychylnego
W ramach pokuty strzelę sobie w łeb... taki groźny palący marihuanę zdeprawowany narkoman powinien umrzeć dla dobra społeczeństwa :D
To czym się trujesz to twoja sprawa. Główny wątek jednak został zapomniany, a chodziło o film. Film jak dla mnie za pierwszym razem był mocno męczący, oczywiście ćpanie się tam przewija często, niemal jak Hasselhoff w słonecznym patrolu. Dla mnie jednak ukazuje upadek jako takiej idei dzieci kwiatów, bo to co mogliśmy oglądać to dwa dorosłe chwasty jeżdżące po Las Vegas i okolicach bez wyraźnego celu. Osobiście uważam, że film chociaż trudny w odbiorze jest dość dobry. Wg mnie pokazuje bez ogródek negatywne skutki ruchu pacyfistycznego, gdyż do tej pory wszystko co o tym zostało powiedziane to to, że to taki szlachetny ruch, miłość, przyjaźń etc.... Nikt natomiast nie mówi jaki wpływ miało to w rozprzestrzenieniu się wielu chorób (w tym AIDS). Film głównie skupia się na psychologicznej stronie wyrosłego pokolenia hippisów. Widać dwóch kompletnie oderwanych od rzeczywistości ludzi, którzy nie radzą sobie z powrotem do normalności. I żeby nie było, że zaraz jestem takim przeciwnikiem pacyfizmu, bo nie jestem, sądzę że miał on pozytywne i negatywne strony. Ale film odnosił się tylko do tej mniej szlachetnej wizji tego ruchu społecznego. Kojarzy mi się film Full Metal Jacket. Tam reżyser nie poszedł drogą szlachetnych i wzniosłych idei walczących w Wietnamie Amerykanów, bo zwyczajnie ich nie było. Pokazał całą negatywną stronę tej wojny. Poza tym nie wiem czy wiesz, ale za Las Vegas Parano wziął się facet z Monty Pythona - Terry Gilliam. To on kręcił ich filmy pełnometrażowe - Żywot Briana i Świętego Graala. Innym jego dziełem jest 12 małp, który klimatem trochę przypomina Las Vegas. Dla mnie więc film nie jest tylko o ćpaniu, ma szerszy kontekst. Poza tym świetne są niektóre sceny, min z Tobeyem autostopowiczem, lub ta scena w kiblu z lizaniem mankietu koszuli. Zabawne są. Aktorstwo Deepa i del Toro na najwyższym poziomie. Pozdrawiam.
stonedfish... jesteś fanem Thompsona? A to Ci dopiero hipokryzja :D Przecież ten gościu nie powinien tworzyć tylko siedzieć na odwyku... przynajmniej idąc Twoim tokiem rozumowania. Inna sprawa,że bez narkotyków jego książki nie byłyby takie dobre. Nie rozkminiam Cię gościu
jaka hipokryzja, ochujales? Thompson wylozyl chuja na system, ktory skreśla każdą jednostke odstająca od normy. Mimo, ze ćpał w opór i byl aspołecznym kolesiem odcisnął piętno na kulturze, o jakim możesz co najwyżej pomarzyć.
No bo mi pieprzysz ,że popalam trawkę, a czcisz gościa który był większym ćpunem ode mnie. Ja nie odcisnę jakiegokolwiek piętna, tak jak 99,9 % ludzkości , jawiłeś mi się jako wielki przeciwnik narkotyków.
Do mnie mówisz żebym szedł na odwyk, a w Thompsonie jesteś zakochany... moze i ochujalem ale troche hipokryzja
Po prostu prekursor z tego Thompsona, albo renegat. Szkoda, że nie występował u boku Lamasa w tym motocyklowym serialu może to "piętno" byłoby większe. ;p :p Powiem tak: trudno nie winić systemu i nie wykładać na niego "ch...", w sytuacji, gdy samemu się do niego nie pasuje. Gdyby większość ludzi zachowywałaby się jak Thompson to świat stanąłby na głowie i zapanowałaby wszechobecna anomia. Zmieniło to coś, że położył na coś swojego wacka? Raczej niewiele... By the way, nie zapomnij odpalić świeczki w domowym ołtarzyku poświęconym Hunterowi...
PS. Daruj sobie te wywody z zachwaszczonymi, tunezyjskimi meblościankami. Jeżdżenie po czyichś starych jest na poziomie IQ gimnazjalisty.
"Gdyby większość ludzi zachowywałaby się jak Thompson to świat stanąłby na głowie i zapanowałaby wszechobecna anomia."
Nie, wtedy właśnie świat nadawałby się do życia. Thompson miał taki sam problem ze społeczeństwem i polityką jaki każdy myślący człowiek powinien mieć.
No ok, ale polityka to ostatnia rzecz jaka mnie interesuje, a już nie mogę zdzierżyć poziomu naszego rodzimego politycznego podwórka. Przypomina to taplanie się świń w błotnistym bajorku. Wiesz, ja naprawdę nie mogę zrozumieć jak Amerykanie mogli wybrać Busha na drugą kadencję. Ten facet jest niesamowicie prymitywny. Pozostawił po sobie burdel w Afganistanie i Iraku oraz księgę Buszyzmów. Osobiście uważam, że Amerykanie (nie wszyscy) mają problem z narzucaniem innym swojego systemu wartości - typowa megalomania. Można ubolewać nad tym, że w Korei Północnej już od samej maleńkości ludzi faszeruje się propagandą komunistycznego reżimu, no ale do licha, przecież w Stanach manipulowanie masowym odbiorcą za pomocą debilnych reklam czy komercyjnych przekazów jest na takim poziomie, jakiego nie ma chyba nigdzie indziej na świecie. Ludzie masowo korzystający tam z tradycyjnych mediów są w niemal takim samym stopniu zniewoleni umysłowo jak w państwie leżącym w Azji. Na pewno są pewne różnice, bo w USA ludzie jednak mają wybór i żyją na o wiele wyższej stopie życiowej niż w Korei Północnej, ale w sposobie manipulowania masą widać analogie. Zgadzam się z tym, że świat, ani ustrój w którym żyjemy nie jest doskonały, ale czy to jest powód by chlać na umór i ćpać wszystkie możliwie dostępne substancje? To niczego nie zmienia. Wyjaśniłbyś mi proszę o co chodziło ci z tym, że Hunter miał problem ze społeczeństwem, bo rozumiem to co najmniej dwojako. Pisałem o zachowaniach, a nie o przekonaniach. Zgodziłbym się tylko na sferę przekonań, niekoniecznie zachowań. Sorry, że tak dużo napisałem, ale widzę, że mogę liczyć bardziej na konstruktywny dialog, niż bezprzyczynowe obrzucanie inwektywami, którego byłem świadkiem 3 dni temu ze strony innego użytkownika. Pozdrawiam.
Każdy odbiera ten film inaczej w zależności od jego osobowości przeżyć i zdrowia psychicznego :) Twoja interpretacja jest prawidłowa jak każda inna rozwinięta i przemyślana, szczerze do rzadkość spotkać się z myślącym człowiekiem którym niewątpliwie jesteś.
Z jednym tylko średnio się zgadzam. Nie było negatywną strona ruchu hippisów to,że byli oni nieprzystosowani, po prostu przyłączali się do nich ludzie wrażliwi i neurotyczni którzy nie byliby przystosowani do realiów tak czy inaczej. Może gdyby nie ruch dzieci kwiatów to wielu z nich jeszcze za młodu strzeliłoby sobie w łeb. Oczywiście ich ruch tak jak wszystko na tym świecie miał swoje minusy, ale była to piękna utopijna idea, chciałbym być tam z nimi i przeżywać tą piękną czystą miłość i inteligencję. Tak inteligencję... bo przyłączali się do nich z pewnością inteligentniejsi ludzie niz Ci którzy byli za wojną. Jeżeli alternatywą dla hippisów były podłe okrutne wybijające się z płytkich pobudek zwierzęta... to nie dziwię się hipisom ich manifestacji, wiadomo rózne były tego negatywne skutki, ale tych pięknych chwil nikt im nie zabierze. Ja nigdy nie byłem w ruchu hippisowskim i też jestem nieprzystosowany do realiów...
A Deep(szczególnie) mnie zachwycił grą. WIdać że narkotyki nie są mu obce :)
A i jeszcze jedno. Normalność nie istnieje, to co jest uważane za ogólno przyjęte normy, jest dla mnie ostro popi*rdolone
Wiesz, zawsze lepiej dyskutuje się z osobami, które przedstawiają swój punkt widzenia i swój zestaw argumentów niż z takimi, którzy na "dzień dobry" wrzucają cię do szamba, tylko dlatego, bo masz inne zdanie. Do cholery! Jakby wszyscy uwielbiali jeden gatunek filmowy, jedną drużynę sportową, jednego pisarza i jeden zespół muzyczny to naprawdę świat byłby do d..y. Wiesz, nie mówię, że podobają mi się wszystkie normy, ale staram się jak mogę żyć z większością w zgodzie. Niektóre normy człowiek przekracza, bo musi, inny bo tak chce, a jeszcze inny bo pragnie je zmienić. Uważam, że są jednak pewne granice, których nie należy przekraczać. I powiem Ci jedną rzecz: chociaż nigdy nie byłem wybitnym uczniem, ani studentem to udało mi się skończyć studia ani razu przy tym nie ściągając na egzaminach. Jak nie umiałem, to miałem odwagę iść, dostać dwóję i nauczyć się porządnie na poprawkę. Możesz mi wierzyć lub nie, ale dramatem było patrzeć na to jak wiele ludzi na moim roku przyszło na egzam z przedmiotu związanego z etyką zawodową z kieszeniami wypchanymi ściągawkami-składankami. Wiem, że jestem pod tym względem w mniejszości, a dla niektórych mogę nawet w ogóle uchodzić za jakiegoś dziwaka, ale mam przynajmniej satysfakcję z tego, że wszystkiego dokonałem samemu (chociaż dwój nie uniknąłem he he).
Zgadzam się z Tobą - hipisi bazowali na pięknej utopii, którą poparła bardziej inteligentna część społeczeństwa, bo godzenie się na zabijanie jest z moralnego punktu widzenia nie do przyjęcia, przez to zwyczajnie głupie. Możesz wierzyć lub nie, ale normalność istnieje. Każdy z nas ma po prostu odmienną jej wizję i inaczej ją definiuje, a różnią nas na ogół niuanse (nie licząc osób o totalnie skrajnych przekonaniach). Tobie zresztą też nie brakuje oleju w głowie. :)
Właśnie, przez to,że każdy inaczej definiuje normalność, tak naprawdę ona nie istnieje, normalność to subiektywna egocentryczna iluzja. Chyba że mówimy bydle czy tam lemingach, robotach systemu dla ktorych narzucone im normy społeczne i wzory zachowań no to oni są "normalni". A co do granic których nie należy przekraczać to tez subiektywna całkowicie sprawa często zależna jedynie od danej kultury czy subkultury. Ja tez mam jakieś granice, ale mogą one się całkiem różnić od jakiegoś purytanina.