Fear and Loathing in Las Vegas to obraz groteski i braku pochamowania. Wielu ludzi ogląda ten film jako manual: "Jak stoczyć się na dno i zapomnieć jak się z niego wraca". Moim skromnym zdaniem film ten pokazuje że człowiek podpięty jest do danych czasów i nic na to nie zaradzi. Romantyk to średniowiecze. A ktoś poszukujący dodatkowych doznań w mocnych używkach jak LSD to ludzie lat 60. Znam ludzi żyjących na pograniczu BUSSINES/HIGH. Rano biała krecha, a wieczorem mały kartonik z wesołą paniennką. To jest powrót do lat 60. Tylko nastawienie się zmieniło teraz jest Marilyn Manson, a nie Jimmy.