Jeśli chcesz przez 2 godziny oglądać chore narkotyczne wizje baz ładu i składu to idź i trać czas. Cały opis filmu to bzdura, nie ma żadnego tła politycznego,żadnego pokolenia,para przygłopów z walizka narkotyków ćpa po hotelach i rozbija się samochodami. Brak wniosków,brak akcji. Lubie dobre i ambitne kino, ale ten film to strata czasu !
Twój email mówi wszystko...
Twój adres email mówi wszystko...
Jesteś chłopie jakiś nie w nastroju chyba :D
Moim zdaniem ten film to kompletna rewelacja - te chore narkotyczne wizje niszczą swoim realizmem (wiem nie z autopsji lecz z 'podrasowanych' opowieści znajomych - pokrywają się w 100%!) Johny Depp i Benicio Del Toro zagrali tak dobrze, jakby naprawdę byli nawaleni!
Humor - pobrzmiewa dalekie echo Monty Pythona, tu absurd jest przesunięty do granic możliwości, a TŁO POLITYCZNE (tak, istnieje) tylko go potęguje. Komentarze Deppa są pełne prawdziwego niepokoju - choćby kwestia 'What comes next?', która pojawia się kilka razy, mogłaby być głosem tamtego pokolenia...teksty o Timothy Learym, boomie na LSD, rozczarowaniu milionów, które na haju zostały zniszczone przez rzeczywistość - to naprawdę smutne i prawdziwe. Trzeba znać realia, w jakich przyszło żyć tamtemu pokoleniu, by móc wyciągać wnioski z filmu, który się do nich odnosi.
Ten film jest nie tylko morderczo śmieszny, ma też ważne przesłanie i to przekazane nie w formie suchego wykładu. Wg mnie to najlepszy film Gilliama i rola życia Benicio Del Toro (w windzie: you don't trust me, do you?).
Autoparodia, dystans i fonia w kinie - tego Ci zabrakło podczas oglądania tego filmu, tak mi się wydaje :)