Absolutny, Monumentalny, Wybitny, Genialny, Niepowtarzalny - to tylko niektóre z przymiotników jakie nasuwaja się po jego obejrzeniu. Ale tak naprawdę wspaniałości arcydzieła Leana nie da się opisać słowami.
Na doskonałość filmu złożyło się wiele elementów, ale na pierwszy plan zdecydowanie wysuwa się postać głównego bohatera - jednej z najbardziej zagadkowych, frapujących i fascynujacych w historii kinematografii. I tak naprawdę jedyne co na pewno możemy o nim stwierdzić, to to co sam mówi do swojego pustynnego przewodnika: "Jestem Inny". Jednak postac Lawrenca nie byłaby tak niesamowita gdyby nie Peter O'Toole - grający tu rolę życia , a byc może w ogóle role wszechczasów.Wyraz jego twarz w scenie rzezi Turków to naprawdę jeden z najbardziej wbijającyh się w pamięc obrazów filmowych. Drugi Plan nie ustepuje jednak poziomem . Nazwiska takie jak Quinn, Guiness czy Schariff z reszta mówia same za siebie.
Pisząc o tym filmie nie można jednak zapomnieć o jeszcze dwóch rzeczach. Pierwsze to absolutnie niesamowite, genialne zdjęcia Freddie Young'a. Niezwykle sugestywny obraz pustyni, dziś po 46 latach od premiery nie traci na świeżości i wciąż wywiera ogromne wrazenie.
Drugi to perfekcyjna rezyseria Lean'a. Wspaniale połaczył on watki Lawrence'a, brytyjskiej polityki, arabskich problemów i sprawił, że film mimo prawie 4godzin długości ani na chwilę nie nudzi.
Nie chce pisac, ze "Lawrence z Arabii" to najlepszy film w historii bo jeszcze wiele obrazów przede mną. Ale po jego obejrzeniu musze stwierdzić, że nie znam nic równego i z duzym prawdopodobieństwem można dodac, ze lepszych filmów nie ma.