Jestem świeżo po seansie i może zacznę od tego, że ten film w mojej opinii trzyma się świetnie. Wręcz rewelacyjnie, i olbrzymia w tym zasługa przepięknych zdjęć. W filmach sprzed kilkudziesięciu lat, bywa z tym różnie...Czasem wiele elementów trąci myszką, czasem jakieś pojedyncze sceny, najczęściej akcji trochę kłują w oczy. Tu autentycznie nie ma się do czego przyczepić, chyba jedną jedyną nieco sztuczną na dzisiejsze standardy sceny był atak samolotów. Ale to kropla w 3.5 godzinnym filmie, naturalnie tempo i sposób narracji jest inny niż w nowszym produkcjach, ale to całkowicie zrozumiałe.

Niedawno oglądałem ''Spartacusa'' i tam pewna leciwość jest bardzo widoczna. Jest bardzo wiele statycznych, teatralnych scen. A na dodatek główny bohater jest mozolnie kreowany na wyidealizowanego bohatera. ''Lawrence z Arabii'' z tego samego okresu ogląda się jak film młodszy o kilkanaście lat.

Czym urzekł mnie ten film? Przede wszystkim niespotykanym rozmachem i pięknymi zdjęciami. Kadry w tym filmie są tak pieczołowicie, drobiazgowo rozplanowane, że robi to wielkie wrażenie. Kompozycja tego co widzimy na ekranie z udziałem bardzo często kilkudziesięciu aktorów/ statystów jest po prostu cudna. Przykładowo ta scena, kiedy uwalniają konie z zaatakowanego pociągu.

To wszystko sprawia, że widz bardzo łatwo wczuwa się w te egzotyczne dla nas, pustynne scenerie. Poza tym są jeszcze inne plusy. Przez opowieść prowadzi nas postać Lawrence'a. Niejednoznaczna, zagadkowa, tragiczna. Najpierw buduje się mityczną postać, a później ją obnaża. To również historia o pewnym zderzeniu cywilizacji, którym bardzo trudno jest współpracować. Jest też gorzki wydźwięk polityczny, po każdej rewolucji następuje czas układania się przywódców i wprowadzania nowych rządów, który wszystko komplikuje i ściera piękne ideały. Widzimy też, jak złożoną i trudną sprawą jest próba wypracowania jakiegoś systemu rządów na wzór europejskich systemów państwowych w zupełnie innej, zacofanej względem nas kultury, opartej na przynależności plemiennej.

Po tym seansie jakoś wiele filmów podejmujących tematykę 'epicko-historyczną', którymi w czasach nastoletnich się ekscytowałem np.''Gladiator'' jakoś mocno mi zbladło.